Jak pisze gazeta.pl cichymi zwycięzcami eurowyborów są kandydaci, którzy mieli słabsze miejsca na listach, ale i tak uzyskali mandat. Udało im się zdobyć bardzo dużo głosów i przeskoczyć rywali z lepszych miejsc.
„Najlepszym przykładem jest Zbigniew Kuźmiuk. Startował z 4. miejsca, a z tego okręgu PiS może zdobyć tylko 1 mandat. Jego sytuacja wydawała się kiepska. Jednak zdobył prawie 70 tys. głosów, więcej niż razem pierwsi trzej kandydaci na liście PiS” - czytamy w gazeta.pl.
TVN24.pl tytułuje fragment poświęcony wynikom na Mazowszu „Kuźmiuk zwycięzca”. Dalej czytamy: "Najwięcej głosów w okręgu mazowieckim w niedzielnych wyborach do PE zdobył Zbigniew Kuźmiuk, startujący z czwartego miejsca na liście PiS – 68 992 głosy (w rzeczywistości jak podaje PKW zdobył ich 69035 - red.). Pokonał on lidera tej listy Wojciecha Jasińskiego, który otrzymał 35 176 głosów.
Dalej oba media przypominają krótko karierę Zbigniewa Kuźmiuka. Ciekawa jest też jego wypowiedź cytowana przez plock.gazeta.pl: - Na pewno nie zrobiłem tego tylko dzięki kampanii wyborczej. To byłoby niemożliwe - zaznacza "nowy" europoseł. - W tym roku mija 20 lat mojej służby publicznej. Myślę, że mieszkańcy, zwłaszcza subregionu radomskiego, pamiętają to. Od tylu lat pełnię funkcje publiczne i nic złego się jeszcze do mnie nie "przykleiło".
Dalej autor artykułu zauważa: Co ciekawe, związany z Radomiem Zbigniew Kuźmiuk w samym Płocku pokonał znacząco pochodzącego stąd Adama Struzika. - Tak? Rozumiem, że marszałek Struzik jest teraz w defensywie po doprowadzeniu samorządu województwa do zapaści, ale to i tak pozytywna informacja dla mnie - kwituje polityk PiS.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>