Wtorek 26 listopada
Delfiny, Lechosława, Konrada
RADOM aktualna pogoda

O strzelaniu, Bractwie i historycznych rekonstrukcjach, czyli rozmowa z Kurkowym Królem

b 2012-08-29 15:13:00

W miniona sobotę na strzelnicy PZŁ w Piastowie odbyły się pierwsze w historii Radomia zawody strzeleckie, o tytuł „Radomskiego Króla Kurkowego”. Wzięło w nich udział czterdziestu trzech braci kurkowych, a ich zwycięzcą został Paweł Łuk – Murawski, znany radomianin, inicjator dotychczasowych rekonstrukcji historycznych. Z „I Radomskim Królem Kurkowym”, rozmawiamy czym dla niego jest ten tytuł, dotychczasowych realizacjach projektów kulturalnych i zamierzeniach na przyszłość. Prezentujemy też kolejny pakiet zdjęć z tej ciekaej imprezy. 
 

- Od minionej soboty jest Pan „I Radomskim Królem Kurkowym”. Czy trudno było ustrzelić drewnianego kura?

- Konkurencja wśród braci kurkowych była mocna, biorąc po uwagę to, że strzelali również bracia myśliwi, a więc ludzie którzy czynią to w praktyce. Z czterdziestu trzech strzelców, ostatecznie do finału zakwalifikowało się pięciu. Samo strzelanie o tytuł króla kurkowego trwało prawie dwie godziny i bardzo trudno było trafić w listwę, z tarczą na której wymalowany był kur. Zawody mogły się zakończyć, dopiero gdy kur spadł na ziemię. To nie było wcale proste zadanie, szczególnie dla osób, które nie strzelają na co dzień. Wielkie słowa uznania należą się w tym miejscu wicekrólowi Waldemarowi Kordzińskiemu, który strzelał przede mną bardzo celnie i mocno naruszył listwę, na której umocowany był kur.

- Rzeczywiście tylko umiejętności strzeleckie decydują o zwycięstwie w turnieju?

- O ile strzelam, to czynię to bardzo okazjonalnie, dlatego w takich zawodach liczą się nie tylko umiejętności, ale i odrobina szczęścia. Broń, z której strzelaliśmy, a był to sportowy kbks, każdy z nas trzymał pierwszy raz w ręku i choć wszyscy dzięki temu mieli równe szanse, to nie pozwalało to „wczuć się w broń”. Dodam jedynie, że w przeszłości bracia kurkowi strzelali na co dzień, ćwicząc swoje umiejętności z broni czarnoprochowej, stąd ich umiejętności strzeleckie były znacznie lepsze niż współcześnie. No, ale oni mieli przed sobą poważne zadanie, obrony murów miejskich w razie napaści. My natomiast traktujemy nasze zawody strzeleckie, jako element podtrzymywania dawnej i pięknej tradycji brackiej oraz okazję do integracji i wspólnej kulturalnej zabawy w gronie przyjaciół.

- Tradycje bractw i królów kurkowych, są w Polsce bardzo stare, a sam tytuł królewski, niesie za sobą nie tylko godność i splendor, ale i pewne obowiązki.

-"Radomski Król Kurkowy" to rzeczywiście brzmi bardzo dumnie, ale to godność bardziej tytularna niż urzędowo - statutowa. W Bractwie Kurkowym Św. Sebastiana realną władzę ma hetman i rada bracka. Było zresztą tak i dawniej, że na „polu bitwy”, najważniejszy był hetman, a w samych bractwach królowie kurkowi, cieszyli się szacunkiem, zarówno ze względu na umiejętności strzeleckie, jak i autorytet moralny. Tak naprawdę w bractwie król przez okres swojego "panowania" reprezentuje bractwo i jest jego dobrym wizerunkiem.

- Czy zatem dla Pana jest zarówno tytuł „I radomskiego Króla Kurkowego”, ale i obecność w bractwie?

-Tytuł to na pewno splendor i duma. Natomiast obecność w bractwie, to możliwość społecznego działania, kontaktów z interesującymi ludźmi oraz chęć promowania różnych radomskich tradycji. Muszę powiedzieć, że inicjatywa powołania bractwa, której podjął się Sławomir Adamiec, spodobała mi się od samego początku. W bractwie panują ściśle określone zasady koleżeństwa, absolutnie unikamy rozmów na temat polityki, które mogłyby spowodować wzajemną niechęć. Staramy się też na zewnątrz nie wypowiadać się ad personam wobec współbraci kurkowych. Proszę zauważyć jednak, że w bractwie spotkali się ludzie z bardzo różnych środowisk społeczno – politycznych, zawodowych oraz bardzo różnych zainteresowaniach i pasjach. Ale łączy nas jedno wzajemny szacunek i chęć współuczestniczenia w życiu kulturalnym i charytatywnym miasta. Ważna jest też wzajemna integracja, której służą takie spotkania, jak sobotnie strzelanie o tytuł króla kurkowego. Wiem jedno na pewno, że w bractwie nikt nie powstydzi się drugiego brata. W końcu to środowisko bardzo poważnych i dojrzałych w każdym względzie mężczyzn.

- Do tej pory radomianie znali Pana z działalności społecznej, Szwadronu Ziemi Radomskiej i rekonstrukcji historycznych. Ma Pan ogromne doświadczenie, ale i kolejne plany.

-Generalnie ta działalność, to dwadzieścia pięć lat w Studenckim Klubie Jeździeckim Politechniki Radomskiej z czym zazębiało się dziesięć lat jako twórca i dowódca Radomskiego Pododdziału Konnego. Po latach działalności konnej, przekazałem dowództwo w młodsze ręce p. porucznika Tomasza Szulfera, tworząc zapomnianą formacje jaką byli kolarze Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej. W jakiś czas po tym założyłem Grupę Rekonstrukcji Historycznej III Okręgu Policji Państwowej - Komisariat w Radomiu. Generalnie na własne "stare lata" przypominam o tym, co jest zapomniane, a związane z formacjami mundurowymi w Polsce. Czynię to wraz z gronem kolegów. Ostatnio znów wróciliśmy do zapomnianej idei a mianowicie szermierki na bagnety ćwiczonej specjalnym karabinem szermierczym. Jest to precyzyjna sztuka walki. I tu bardzo pięknie historia łączy się ze współczesnością, a w zasadzie i marka Radomia, którą jest „siła w precyzji”, której tak bardzo potrzeba w szermierce. Od października tego roku będziemy ćwiczyli również floret. W przyszył roku, podczas wyjazdów mojej grypy na różne imprezy w kraju, chcemy promować nasze miasto pod hasłem "Szermierka Radom", właśnie jako przykład iż "siła w precyzji" tkwi w szermierce, a może główniej w niej. Oczywiście "stalowe konie z Radomia" czyli posiadany przeze mnie zbiór zabytkowych rowerów "Łucznik" też nadal będzie prezentowany.

- Czego możemy życzyć zatem „I Radomskiemu Królowi Kurkowemu”?

- Spełnienia planów i zamierzeń, siły do działania i życzliwych ludzi, którzy będą wspomagać moją działalność. Bardzo liczę na dalszą bardzo dobrą współpracę z Prezydentem Radomia i władzami miasta. Może powstania w Radomiu klubu szermierczy, na co dziś są niemałe szanse, zważywszy, że kiedyś byli w naszym mieście dobrzy szermierza, jak chociażby pan Józef Wojcieszek? A więc tak jak w komendach szermierczych: postawa, gotowi, naprzód ... By życzenia się spełniły to trzeba im też pomóc. A w bractwie, chciałbym, aby ono mogło się rozwijać dalej tak pomyślnie jak dotychczas, aby kiedyś po dziesięcioleciach, nasi następcy mogli powiedzieć z dumą, tak jak jest to w Krakowie, że warto było je powołać, aby dobrze służyć innym.

- Dziękujemy za rozmowę i oby te życzenia I Radomskiemu Królowi Kurkowemu się zrealizowały!

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych