Spod klatek obu bloków chodnik prowadzi wprost do krawężników ulicy Rapackiego. Jednak zebry w tym miejscu nie wytyczono. Zamiast niej na drodze przechodniów jest podwójnie ciągła linia. - To najkrótsza droga między dwoma stronami ulicy, którą czasem muszę pokonać kilka razy dziennie. Po co wytyczono chodniki kiedy przejścia nie namalowano. To jakiś absurd mówi Jerzy Głowacki, który mieszka w jednym z wieżowców.
Legalne przejścia dla pieszych znajdują się po około 80-100 metrów w lewo przy skrzyżowaniu Chrobrego z rapackiego i w prawo przed kościołem. - Żeby zgodnie z przepisami przejść na drugą stroną zamiast kilku metrów trzeba pokonać prawie 200.
Ze względu na chore biodro panu Jerzemu trudno pokonywać dodatkowe odległości do wytyczonych przejść. - Chodzę więc na skróty. Czekam aż wszystkie samochody, nawet te najdalej widoczne, przejadą i przechodzę - zdradza nasz rozmówca. Ostatnio jednak zatrzymał go patrol policji. - Co prawda policjanci też się dziwili, że chodnik jest a pasów nie ma, ale chcieli mi wlepić mandat. Zaczęło się od 50 zł ale na szczęscie skończyło na pouczeniu. Ale trochę nerwów mnie to kosztowało. - opowiada pan Jerzy.
Warto zauważyć, że w tym miejscu robi się coraz większy ruch. Przybyło mieszkańców i samochodów, bo niedawno przy ul. Rapackiego oddano do użytku nowe bloki. Kolejne mają być budowane. Problem więc wcale błahy nie jest, warto pomyśleć o jego rozwiązaniu nim dojdzie do jakiegoś wypadku. Najprostszym wydaje się wytyczenie w tym miejscu przejścia dla pieszych.
Zapytaliśmy w MZDiK. - Przeanalizujemy możliwość wyznaczenia w tym miejscu przejścia dla pieszych - odpowiedział nam rzecznik prasowy Dariusz Dębski. Do tematu oczywiście wrócimy.