Podczas sesji dyskusję, przy okazji wniosku o zmiany w wieloletniej perspektywie finansowej, wywołał radny niezależny Piotr Szprendałowicz. Pytał czy nie można w niej zapisać 20 mln na budowę hali. Od wiceprezydenta Igora Marszałkiewicza usłyszał, że nie ma takiej potrzeby, bo do budowy jest potrzebna umowa z ministerstwem sportu na dofinansowanie „najlepiej w kwocie 40 mln zł”. – Powtarzam kolejny raz jak tylko taką umowę podpiszemy, na następny dzień zwołamy sesję i dokonamy odpowiednich zmian w budżecie - zapowiedział wiceprezydent.
Przewodniczący Wójcik (PiS) zaczął swoją wypowiedź od stwierdzenia, że „hala stała się obiektem gierek politycznych, co do tej pory w radzie, w sprawach dotyczących sportu, udawało się omijać.” - Mamy nagranych na kamerze parlamentarzystów PO jak obiecują 50 procent dofinansowania z ministerstwa na halę. W razie potrzeby służymy tym nagraniem. Jeśli nie udało się tych pieniędzy uzyskać, bo zmieniła się sytuacja finansowa w budżecie państwa, to proszę nie zrzucać za to winy na miasto – mówił Dariusz Wójcik.
Jego zdaniem przy wartej 80 mln inwestycji i 15 mln dofinansowania z ministerstwa „nie możemy wziąć z budżetu 65 mln zł i zarżnąć miasto”. - Nie możemy tego zrobić, bo nie wiemy co się wydarzy w przyszłym roku, musimy mieć rezerwę. Np. nie wiemy co się wydarzy ze szpitalem a to zdrowie plus edukacja i bezpieczeństwo jest priorytetem samorządu – stwierdził przewodniczący. Dodał, że trudno mu zarzucać, że nie chce budować hali, bo sam wywodzi się ze środowiska sportowego i uważa, „że to wstyd, że takie miasto jak Radom nie ma porządnej hali”.
- Proszę o budowie hali nie pisać demagogicznych listów. W tej sytuacji finansowej miasta żaden prezydent, nie ważne z jakiej opcji politycznej, nie rozpocząłby budowy hali. To PO została oszukana przez swojego ministra. Nie można pisać na prezydenta, że to on oszukał. Nie grajmy sportem, nie mąćmy w środowiskach Rosy i Czarnych. Niech sport zostanie poza polityką – zakończył przewodniczący Wójcik. Wyraźnie nawiązywał do listu otwartego posła Radosława Witkowskiego, który opublikowaliśmy tutaj.
– W jednym z panem przewodniczącym się zgadzam: faktycznie przez ostatnie dwie, trzy a może nawet cztery kadencje udawało się o nim porozumiewać ponad podziałami politycznymi – zaczął swą wypowiedź wiceprzewodniczący RM Wiesław Wędzonka. Przypomniał, że „tak naprawdę sprawa idzie o dwie hale, nie tylko tą planowaną przy ul. Struga, ale także o korty przy ul. Bulwarowej.” - Akonto budowy kortów wpłynęło już nawet 6 milionów złotych, które ostatecznie zostały przekazane na stadion przy ul. Narutowicza. Myślę, że budowa tej małej hali złagodziłaby wiele sporów i dałaby dobry asumpt by starać się o większe pieniądze niż te 15 mln zł na halę przy Struga.
Piotr Szprendałowicz, jeszcze raz wyszedł na mównicę i przypomniał, że Radom na budowę stadionu otrzymał największe procentowo dofinansowanie. – Warto też o takie zabiegać w przypadku hali – apelował.
Odpowiedział mu wiceprezydent Marszałkiewicz. – Cięgle słyszeliśmy, obiecano nam, że ministerstwo sportu może wspomóc 50 procent inwestycji. Stadion kosztował 36 milionów a dostaliśmy 12 (w tym 6 przejętych z kortów). Do 50 procent brakuje 6 milionów – wyliczał wiceprezydent. Przypomniał też, że korty to koszt 22 mln zł. - Na korty powinniśmy dostać 11 a nie 6 milionów. To samo z halą: miało być 40 a nie 15. Umawiamy się na 50 procent dofinansowania, a później kończy się na 20-25 procentach. Nie da się tak umawiać. Nie da się tak budować. W sumie dacie na trzy inwestycje (stadion, korty, hale) może 30 mln. Jak się umawiamy, to dotrzymujmy słowa a nie podnośmy krzyku i nie piszmy, że to prezydent oszukuje - mówił w stronę radnych PO wiceprezydent Marszałkiewicz.
Kiedy toczyła się powyższa dyskusja pojawiła się propozycja kompromisu. Więcej tutaj.