Dlaczego oferty nie pojawiły się w na stronie PUP w zakładce „oferty pracy”, ani na stronie Ministerstwa Pracy?
Józef Bakuła: Zgodnie z przepisami ogłoszenie o konkursie znalazło się na stronie BIP.
W naborze do pracy w radomskim PUP biorą udział Ci sami pracownicy co w poprzednich naborach. Skąd się wzięły te wymagania od kandydatów 3-letniego doświadczenie, a czemu nie rocznego albo 2 letniego.
Józef Bakuła: Trudno spełnić kryteria jeśli chodzi o np. pośrednika pracy, czy doradcę zawodowego, bo do tego trzeba mieć konkretne przygotowanie. Inaczej jest jeśli się zwalnia miejsce pracy zwykłego urzędnika to praktycznie, nawet wymagając wykształcenia wyższego, kandydatów spełniających podstawowe kryteria jest wielu. Natomiast jeśli się chce, żeby ktoś podjął obowiązki z dnia na dzień, a nie uczył się ich właściwego wypełniania przez rok - tyle właśnie trwa zdobycie licencji np. pośrednika pracy czy doradcy - to wybór jest trudniejszy, zbyt wielu takich kandydatów na rynku nie ma.
Szukam pracy i często przeglądam stronę PUP w Radomiu, i zauważyłem tam coś ciekawego. Mianowicie Urząd Pracy ogłosił nabór na pracowników, zamieścili 14 ofert. Obecnie jest kolejny etap rekrutacji – ogłosili nazwiska osób, które złożyły poprawnie dokumenty (spełniają wymagania formalne). Zostały one zaproszone na rozmowę kwalifikacyjną. Najciekawsze jest to, że na większość stanowisk zgłosiło się tyle osób ile jest miejsc (10 ofert). Wydaje się to bardzo dziwne w regionie, w którym bezrobocie wynosi ponad 20%. Niedawno radomskie media podawały informacje, że na jedno miejsce pracy w Urzędzie Miejskim zgłosiło się 70 osób, a tutaj po jednej osobie.
Józef Bakuła: Skąd te dane? Codziennie przyjmowaliśmy po kilkanaście zgłoszeń. Ogłosiliśmy konkurs na 26 miejsc pracy, przyjęliśmy 122 aplikacje, dwie inne wpłynęły po terminie. Spośród tej liczby wybraliśmy wszystkie, które spełniły kryteria. W ten sposób do rozmowy kwalifikacyjnej dopuszczonych zostało 39 osób, ale trzy z nich się nie zgłosiły.
Komisja już podjęła decyzję o przyjęciu do pracy 26 kandydatów, czyli tylu na ile stanowisk konkurs był ogłoszony. Ponieważ trzeba jeszcze zrobić protokoły z rozmów, informacja kto został przyjęty znajdzie się w BIP za dzień, dwa.
Dyrektor Bakuła w rozmowie z Radom24.pl zwrócił uwagę, że mimo zebranego doświadczenia tzw. pracownicy kontraktowi nie mogą być na stałe zatrudnieni w PUP i właśnie dlatego trzeba było ogłosić konkurs. Tak tę sprawę wyjaśnia:
„Nie mamy możliwości zatrudnienia wszystkich osób pracujących w urzędzie pracy na czas nieokreślony. Część pracowników jest finansowana z Funduszu Pracy i mają umowy o pracę na czas określony. Jeśli ktoś miał dwie takie umowy, trzecią musiałby mieć na czas nieokreślony. W sytuacji kiedy nie mam podstawy sfinansowania takich umów, niestety muszę zrezygnować z nich choćby na miesiąc przerwy. Z końcem 2013 r., było 23 pracowników, którzy byli w takiej sytuacji.
Ustawa o promocji zatrudnienia przewidywała finansowanie ich tylko do końca 2013 r. Nowelizacja Ustawy miała wejść w życie do końca ubiegłego roku. Niestety nastąpił poślizg. W związku z tym w styczniu jest „dziura”, nie mamy 23 pracowników. Oni wystartowali w konkursie i powiem tak - mieli jakieś fory, bo pracowali na tych stanowiskach, o które się ubiegali, znali zagadnienia. Ale zdarzyło się w trzech wypadkach, że ktoś kto nie pracował w PUP, był lepiej przygotowany, lepiej odpowiadał na rozmowie kwalifikacyjnej i został przyjęty, kosztem tych którzy już pracowali u nas. Jednak w zdecydowanej większości posady zdobyli ci, którzy już w PUP pracowali.
Podstawą finansowania jest, póki co, zapis w budżecie powiatu, że na ten rok starosta zakłada pieniądze na tych pracowników. Natomiast jeśli wejdzie w życie nowelizacja ustawy, teraz nikt nie jest w stanie określić w którym to będzie miesiącu, pieniądze na tych pracowników z Funduszu Pracy do nas trafią. Dostaliśmy z ministerstwa pracy zapewnienie, że w dwa tygodnie od wejścia w życie ustawy przekaże do PUP całość środków należnych od 1 stycznia.”