Kolekcja obecnie liczy 42 obrazy. Poza tymi dziełami w murach Muzeum im. Jacka Malczewskiego znajdują się inne dzieła i eksponaty, które zostały złożone przez ofiarodawców w depozyt. Każdy depozyt obwarowany jest umową ściśle określającą do kiedy dany przedmiot pozostanie pod opieką placówki.
Na początku listopada, gdy w muzeum odbywał się remont, dyrektor nie „wzywał do odbioru depozytów”, a zasugerował, że jeżeli prawowici właściciele obrazów obawiają się o bezpieczeństwo prac, mogą w każdej chwili je odebrać. - Ustalmy jedną rzecz. Kolekcja Malczewskiego to jedno, depozyty do drugie. To są oddzielne kwestie, których nie należy łączyć. Zgadza się, że zaproponowałem właścicielom, że jeśli chcą odebrać prace na czas remontu to nie ma problemu. Jedna osoba się na to zdecydowała. Jednak podkreślam, że nie ma to związku z samą kolekcją. Nieprawdą jest, że kolekcja Malczewskiego ulega zmniejszeniu – zapewnia Adam Zieleziński, dyrektor Muzeum im. Jacka Malczewskiego.
- Poza kolekcją jest 21 depozytów pięciu właścicieli. Jedna z osób chce odebrać swoje dzieła i ma to tego pełne prawo. Pamiętajmy, że dzięki depozytom możemy oglądać wiele dzieł. Są to prywatne zbiory, które na określony czas znajdują się pod opieką muzeum. Wkrótce do muzeum trafią nowe depozyty. Dzieła, oddawane w depozyt zyskują na wadze, ich ranga wzrasta – dodaje Zieleziński.