Obok radomskich fontann stanęły urny wolności, do których radomianie wrzucali swoje życzenia dla Polski. Akcja odbyła się pod patronatem prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego. - Ja życzyłem Polsce, by była taka sama, tak samo aktywna przez następne 25 lat, jak przez te minione ćwierćwiecze - mówił Mateusz Wojcieszak, koordynator akcji. - My życzymy Polsce, by była Polską! - krzyczeli dwaj radomianie. Wszystkie życzenia z urn zostaną wysłane do Kancelarii Prezydenta Komorowskiego.
Zapytaliśmy dwie radomianki, seniorki, jak wspominają czasy przed 1989 rokiem i jak oceniają współczesną Polskę. - Teraz jest tragedia. Kiedyś było znacznie łatwiej, lżej. Obecna służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia. W ubiegłym roku zapisałam się na operację oka. Jedynym wolnym terminem był 2016 rok. Drugie oko mają mi operować w 2017 roku. To skandal. Przecież ja do tego czasu mogę oślepnąć albo nawet umrzeć. Całe życie pracowałam i takie rzeczy mnie spotykają. Jak widzę nasz obecny rząd w telewizji, to czym prędzej zmieniam kanał, bo się denerwuję - mówi jedna z seniorek. - Kiedyś można było sobie pozwolić na wczasy, na kolonie dla dzieci. Nikt nie odczuwał ich finansowo, bo komórki socjalne w fabrykach zabierały część pensji na socjalne. Z nich właśnie były wyjazdy. Z nich też można było pożyczać pieniądze na mieszkania dla młodych. Była praca. A teraz co jest? - pyta druga rozgoryczona radomianka.
Pani Barbara Włodarczyk, radomianka, pracowała 25 lat w Radomskiej Wytwórni Telefonów. Jak wspomina czasy przed 1989 rokiem?
- Były kartki, kolejki, mnóstwo produktów było niedostępnych, po wszystko trzeba było stać w kolejce. Pamiętam jak dwa tygodnie czekałam na mebelki do pokoju moich córek. Na ul. Żeromskiego był największy sklep meblowy. Była spisana lista kolejkowa. Codziennie o wyznaczonej godzinie musiałam odstać swoje. Aż wreszcie przywieźli meble, ale to zawsze była wielka niewiadoma - czy to były te meble, które zamawiałam, czy jakieś inne. Pamiętam też, że kobieta, do pierwszego roku życia swojego dziecka miała przydział pieluch i śpioszków, a później sama musiała sobie to kupować w pewexach albo u prywaciarzy. Dolary wymieniało się w kantorach lub u cinkciarzy, którzy zazwyczaj oszukiwali, kładąc w pliku wymienianych pieniędzy czyste kartki. Była wolna Amerykanka - wspomina radomianka.
Jak twierdzi Pani Barbara, czasy PRL i czasy demokracji mają swoje plusy i minusy. - Za PRL-u wszyscy byli równi, mieli mniej więcej po tyle samo, była praca, były pieniądze, lepszy socjal, pożyczki na mieszkania, więcej spotkań ze znajomymi bez konieczności umawiania się przez telefon, anonsowania się. Ale była też cenzura, nie można było za dużo mówić. Własne przemyślenia trzeba było trzymać w sobie. Było więcej ograniczeń. Po 1989 roku zaczęło się to wszystko zmieniać. Jest swobodniej. Mamy bogactwo sklepów, asortymentu, ale za to pracy mniej. Artykuły są drogie i trudno sfinansować sobie mieszkanie. Polska teraz jest mniej socjalna, mniej pomocowa, bardziej biurokratyczna. Trzeba wszystko udowadniać na papierku. Ale jest też więcej możliwości, by ułozyć sobie życie jak się chce. Dlatego trudno mi jest ocenić, kiedy było lepiej - mówi radomianka.
Pani Anna Nowak, emerytka z Radomia, pamięta jak za czasów PRL-u jechała z bratową do Warszawy, by kupić szynkę na wesele swojego drugiego brata. - U nas niczego nie było w tamtym okresie. Wsiadłyśmy do autokaru i pojechałyśmy do stolicy. Nie mogłyśmy znaleźć szynki. Musiałyśmy już wracać. Po drodze do domu przejeżdżałyśmy obok wiejskiego sklepu, w którym wisiała piękna szynka. Poprosiłyśmy, by kierowca się zatrzymał na chwilę, wskoczyłyśmy do sklepu, kupiłyśmy szynkę i wróciłyśmy szczęśliwe do domu - wspomina Pani Anna.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>