Do kanału wpadły dwie małe kaczki. - To kanał, którym płynie potok gołębiowski. Jedno kaczątko z tego co wiem padło. Co dzieje się z drugim - nie wiem. Na miejsce przjechała straż miejska. Dzwoniłem także do pogotowia wodociągowego. Są tam specjalni pracownicy, którzy wchodzą do kanałów, jednak pracują jedynie od poniedziałku do piątku - wyjasnia przyrodnik Jacek Słupek.
Niegdyś proponował, aby kanał zasłonić kratką. - Wówczas myślałem o płazach, które również w tym kanale notorycznie giną - dodaje Jacek Słupek.
Zdecydowaliśmy się zadzwonić do straży miejskiej. Rzecznik Piotr Stępień zapewniał, że wczoraj próbowali złapać kaczkę, jednak ta uciekała. - Funkcjonariusze za chwile pojadą w to miejsce i spróbują ponownie pomóc ptakowi. Jeśli nie poradzimy sobie sami poprosimy o pomoc Wodociągi Miejskie lub straż pożarną - powiedział nam Piotr Stępień.
Strażnicy miejscy udali się na miejsce zdarzenia, jednak kaczki nie było już w kanale, do którego wszedł jeden z funkcjonariuszy. - Wczoraj była burza, więc można było się tego spodziewać - powiedziała nam Anna Sałek, która mieszka w okolicy. - To, że kaczki giną w tym miejscu powtarza się rok rocznie. Ktoś na naszym osiedlu stworzył piękny obiekt, ale jest bardzo zaniedbany i moim zdaniem niedokończony. Wczoraj do straży miejskiej dzwoniłam wiele razy, jednak sprawę zbagatelizowano. Mieszkańcy osiedla na własną rękę próbowali pomóc zwierzęciu jednak nie udało się. A gdzie zainteresowanie odpowiednich służb? Z tego co wiem jest to obiekt miejski. Wodociągi miejskie zlekceważył sprawę. Na tym kanale powinna zostać założona kratka, która uniemożłiwi wpadanie do niego większych rzeczy. Przecież koszt jej założenia nie byłby duży. A tak, taki otwór stanowi niebezpieczeństwo nie tylko dla zwierząt, ale i dla ludzi.