Co zdecydowało o tym, że postanowił Pan kandydować i objąć stanowisko szefa PSL w Radomiu?
Jestem od ponad 30 lat w Polskim Stronnictwie Ludowym. Co zdecydowało? To że uważam, że trzeba w Stronnictwie pewne sprawy uporządkować, żebyśmy funkcjonowali zgodnie ze statutem, bo to jest to taka nasza konstytucja.
Czego te porządki mają dotyczyć?
W minionych wyborach samorządowych mimo, że zdobyliśmy 9 procent głosów i znacznie poprawiliśmy swój wynik z po-przednich, kiedy mieliśmy 6 procent, to nie mamy żadnego radnego, a w ostatniej kadencji mieliśmy chociaż jednego. Bardzo niewiele brakowało, aby było dwóch radnych, albo nawet trzech, ale zostaliśmy bez mandatu.
Zdecydował o tym zły dobór kandydatów na listach?
Nie. Zdecydowały kwestie organizacyjne. Głosy w poszczególnych okręgach rozłożyły się równomiernie i to okazało się naszym nieszczęściem. Bo przy tych procentach, skumulowanie głosów w jednym okręgu na pewno dałoby nam mandat. Byłoby tak, jak w przypadku pana Kazimierza Woźniaka, którego komitet w całym Radomiu zdobył mniej głosów niż PSL, ale mandat ma.
Może błędem było choćby to, że wiceprezydent Krzysztof Ferensztajn, ubiegający się o fotel prezydenta, w swej kampanii w ogóle nie wspominał o tym, że startuje też na radnego?
Ale Krzysztof Ferensztajn z naszych kandydatów osiągnął najlepszy wynik – ponad 600 głosów. To jest dobry wynik. Powtórzę, naszym nieszczęściem było równomierne rozłożenie się głosów w okręgach. Metoda D'Hondta ma swoje prawa, trzeba się do nich dopasować.;
Jakie ma Pan plany na ten rok? Mamy wybory prezydenckie i parlamentarne.
Przede mną krótka kadencja, bo jest to tylko jej część - mniej więcej półtora roku do zjazdu powiatowego, który planowany jest w połowie 2016 r. Dlatego plany nie mogą być dalekosiężne.
Przede wszystkim mam na względzie sprawy organizacyjne, że-by tak wszystko poukładać, by przystępować lepiej przygotowanym i do wyborów prezydenckich, które mamy już za chwilę, i do parlamentarnych.
W tych wyborach na prezesie organizacji powiatowej nie spoczywa aż tak wielka odpowiedzialność, bo listy układa i za-twierdza zarząd wojewódzki. Niemniej jednak, trzeba po pierwsze popracować nad wyłonieniem odpowiednich kandydatów, a po drugie wreszcie przeprowadzić w sposób prawidłowy, rzetelny, profesjonalny kampanię wyborczą.
Przewiduje się, że po dobrych wynikach w wyborach do sejmiku, PSL może być pewny przynajmniej jednego mandatu poselskiego. Jakie nazwiska pojawią się na liście?
Jeśli w wyborach do sejmiku, przy siedmiu mandatach w okręgu zdobyliśmy trzy mandaty, to dlaczego w wyborach parlamentarnych, w tym samym okręgu i gdzie jest więcej mandatów do oddziału nie możemy zdobyć dwóch? Myślę, że jest to jak najbardziej realne.
To oczywiście będzie zależało od kandydatów i kampanii wyborczej. I nie mówię tu tylko o tych czołowych kandydatach, ale o całej liście. Liczy się każde 500 głosów.
A co do nazwisk, to myślę, że liderów wszyscy się domyślamy...
Poseł Mirosław Maliszewski, Zbigniew Gołąbek, Bożenna Pacholczak… Czy Pan myśli o kandydowaniu?
Nie myślę o tym. Myślę, że są lepsi ode mnie, akurat w tej dziedzinie. Listy będzie zatwierdzał, ale i pewnie namawiał do kandydowania, prezes zarządu wojewódzkiego PSL Adam Struzik, bo to jest jego i zarządu odpowiedzialność. Powtórzę – ważni są liderzy, ale też każdy kandydat z dalszych miejsc, aby przy-niósł nie kilkuset, ale kilka tysięcy głosów.
Uważa Pan, że PSL powinien mieć swojego kandydata na prezydenta Polski, czy tak jak się o tym głośno mówi, poprzeć urzędującego obecnie Bronisława Komorowskiego?
PSL powinien mieć własnego kandydata. Tak uważam nie tylko ja, ale także nasze koła, z których niektóre już podjęły odpowiednie uchwały. Także Zarząd Miejski w Radomiu PSL uważa, że powinniśmy mieć swojego kandydata. Jeśli mu się nie uda wywalczyć drugiej tury, to wówczas możemy rozważyć poparcie Bronisława Komorowskiego.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>