Dziś (3 października) zapadł wyrok skazujący dla Wacława W. i Sylwestra G., którzy oskarżeni byli o próbę zabicia ze szczególnym okrucieństwem psa Brono w czerwcu 2011 roku.
Oskarżeni, jak i ich rodziny złożyli do Sądu dwa wnioski z prośbą o wznowienie przewodu sądowego oraz o nienakładanie kary finansowej. Sąd jednak wnioski odrzucił podając, że nie są to wnioski dowodowe, gdyż nie pochodzą od osób uprawnionych.
W uzasadnieniu wyroku Sąd podał, że pomimo przerzucania winy na siebie przez oskarżonych, intencja ich działania nie pozostawiła wątpliwości, o czym świadczy zabrana na miejsce zdarzenia siekiera oraz wykopany wcześniej przez sprawców dół. Podał także, że oskarżeni działali wspólnie, a ich czyn był zamierzony i zaplanowany. Dla Sądu nie miało znaczenia, który z oskarżonych psa trzymał, a który zadawał ciosy siekierą. Wina leży po obu stronach, dlatego też zasługują oni na potępienie. Mimo iż sprawcy działali na zlecenie, są osobami dorosłymi, które samodzielnie podjęły decyzję o takim, a nie innym sposobie uśmiercenia psa. W wyniku ciosów zadanych siekierą amstaf odniósł ciężkie rany głowy, pyska, oczu oraz skóry.
„Sprawcy zamierzali zabić zwierzę, należy przy tym zaznaczyć, że jeden ze sprawców znał dobrze psa, który mu ufał. Nie bez znaczenia był także obecny stan zwierzęcia, bo mimo że fizycznie doszedł do siebie, jego psychika ucierpiała. Przy wydawaniu wyroku Sąd brał pod uwagę życie rodzinne oskarżonych, ich sytuację finansową oraz brak konfliktów z prawem” – usłyszeliśmy w uzasadnieniu wyroku.
Oskarżonych uznano za winnych z artykułu ustawy „o ochronie zwierząt”. Biegli lekarze psychiatrzy orzekli, że oskarżeni w chwili zdarzenia mieli w stopniu znacznym ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu.
Na podstawie art. 35 ustęp 2, Sąd wymierzył po 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata dla każdego z oprawców, zakaz posiadania zwierząt przez 8 lat, nawiązkę finansową po 1000 złotych na rzecz Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz po 722, 24 grosze dla dwóch adwokatów przydzielonych z urzędu. Sąd zwolnił oskarżonych od opłaty kosztów sądowych.
- Pies był leczony przez długie miesiące. Organizacje, które się nim zajmowały sfinansowały opiekę nad nim. W sumie był to koszt ponad 7 tys. złotych. To, co zasadził Sąd, nie rekompensuje tej kwoty, wobec czego koszty poniosło społeczeństwo - powiedział tuż po ogłoszeniu wyroku Włodzimierz Suszyński, oskarżyciel posiłkowy.
Obecnie pies jest gotowy do adopcji i poszukuje właściciela, który poświęci mu swój czas i uwagę. Osoby, które chcą przygarnąć zwierzę, powinny zgłosić się do Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Cztery łapy”.