To właśnie Urząd Marszałkowski jest organem założycielskim dla szpitala w Krychnowicach, a kontrola zapowiadana była już wczoraj.
- W szpitalu wiele się zmieniło po raporcie rzecznika praw pacjenta, w którym opisano wszelkie nieprawidłowości, mające miejsce w naszym szpitalu - mówił dyrektor szpitala Włodzimierz Guzowski. - Nie obawiam się kontroli, ale jestem mocno zainteresowany, aby wszystko co zdarzyło się w zarządzanej przeze mnie placówce, zostało dogłębnie wyjaśnione.
Włodzimierz Guzowski dodał też, że na razie decyzji personalnych jeszcze nie ma, ale ich nie wyklucza. Na razie dochodzenie wewnętrzne prowadzone pod nadzorem dyrektora dobiega końca i dopiero gdy zostanie ono zamknięte przyjdzie czas na wyciągnięcie konsekwencji.
- Żałuję, że doszło do takiej sytuacji i jeszcze raz podkreślam, że robimy co w naszej mocy, aby sprawę wyjaśnić, a wszelkie nieprawidłowości zostały już usunięte – zakończył swoją wypowiedź dyrektor szpitala.
Przypomnijmy, że placówka trafiła na czołówki mediów ogólnopolskich po tym, kiedy światło dzienne ujrzał fakt, iż w lecznicy doszło do molestowania (a być może nawet zgwałcenia) 9-letniego chłopca, Adasia, który trafił tam ze względu na problemy emocjonalne i zdiagnozowane ADHD. Okazało sie, że jego opowieści o tym, co go tam spotkało, zostaly przez opiekunów w placówce zbagatelizowane, podobnie jak zgłoszenie napadu i molestowania przez matkę. Niewykluczone jest także, że w szpitalu mial miejsce drugi, podobny przypadek.
Na terenie szpitala w Krychnowicach znajdowali sie przedstawiciele mediów z całej Polski, m.in ze stacji telewizyjnych i radiowych.
Ok. godz. 11.00 pojawiła sie tam także mama molestowanego 9-latka wraz z pełnomocnikiem, Sylwią Kamińską. - Czekamy na propozycje dyrektora szpitala. I od tego uzależniony będzie dalszy etap postępowania sądowego - powiedziała nam Kamińska.
Matka chłopca jest roztrzęsiona. Dyrektor szpitala zapewnia, że ona oraz jej syn otrzymają pomoc psychologiczną i psychiatryczną. - Czujemy się do tego po prostu zobowiązani. Czy doszło do dwóch gwałtów na terenie placówki? Ja nie potwierdzam ani pierwszego, ani drugiego. Według mnie czyny te noszą znamiona molestowania seksualnego - mówił Guzowski.
Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego sprawdzą kto zawinił. - Przesłuchany juz został personel szpitala, ale jeszcze nie pora i czas na podejmowanie decyzji, które zapewne zapadną. Ja dostrzegając uchybienia, starałem się je eliminować natychmiast. Zalecenia Rzecznika Praw Pacjenta zostały w większości zrealizowane, niektóre z nich realizowane będą w dluższym okresie czasu, a jeszcze inne są wciąż konsultowane - tłumaczy Guzowski.
Ordynator Oddzialu Psychiatrii Dziecięco-Młodzieżowej z pracy odejść chciała już kilka miesięcy temu. Jednak ze względu na gorące prośby dyrekcji została. Jej odejście nie ma związku ze sprawą. Na tym oddziale leczonych jest 17 osób, a o ich bezpieczeństwo dba ok. 40-osobowy personel. - Jednak nie jest to 40 osob na raz, wszyscy podzieleni są na zmiany. Według zaleceń Narodowego Funduszu Zdrowia na oddziale mogłoby być dwóch lekarzy, a jest ich czterech. Oddział przynosi rocznie ok milion złotych strat, jednak dyrekcja widzi potrzebę w leczeniu psychiatrycznym dzieci i młodzieży.
Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz zażądała odejścia dyrektora szpitala. - Niektóre żądania są zbyt wygórowane i nie zawsze racjonalne. Nie zamierzam odejść - zapewnił Włodzimierz Guzowski.
Podczas oczekiwania na przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego do grupy dziennikarzy podszedł jeden z pacjentów placówki. Opowiadał, że lekarze wiedzą o złej sytuacji pacjentów, a na oddziale obserwacyjnym ludzie są bici i kopani na oczach innych. Trudno jednak stwierdzić, czy słowa mężczyzny są wiarygodne, leczony jest bowiem na urojenia.