Historia remontu radomskiego dworca PKP niektórym przypominać zaczęła scenariusz filmu Barei. Termin zakończenia prac przesuwano wielokrotnie. Pierwszym był koniec marca, w międzyczasie pojawiły się zapewnienia, że "na pewno będzie przed Euro".
W lipcu na interwencję zdecydował się poseł Radosław Witkowski, który wystosował do prezesa PKP pismo. Prezes odpowiedział, tłumacząc, że jeśli do 31 lipca prace nie zostaną wykonane być może zerwie umowę z głównym wykonawcą - Mostostalem Białystok. Ostatecznie jednak pozwolono firmie kontynuować remont.
Jednak z powodu braku płynności finansowej firmy wobec podwykonawców wstrzymano terminowe dostawy materiałów, co z kolei miało wpływ na spowolnienie postepu robót i ich terminową realizację założoną w harmonogramie. Brak płatności faktur dla podwykonawcy powodował dezorganizację robót i zmniejszenie mocy przerobowej na budowie.
Ostateczny termin odbiorów technicznych, naprawiania usterek wyznaczono na 31 sierpnia. Pasażerowie natomiast mogliby korzystać z nowego obiektu od końca września. Tymczasem jednak od rzecznika PKP dowiadujemy się, że jest prawdopodobne, że termin nie zostanie dotrzymany. - Powodem są problemy finansowe podwykonawcy, który ograniczył swoją obecność na budowie z powodu braku płatności przez głównego wykonawcę - Mostostal Białystok. Nie wiem kiedy zakończy się remont, ale mamy nadzieję, że w wyznaczonym przez PKP terminie - powiedziała nam Barbara Leszczyńska z biura prasowego PKP.