- Podczas wizyty w Powiatowym Urzędzie Pracy zostałem potraktowany jak śmieć - pisze w liście do naszej redakcji pan Arkadiusz, który twierdzi, że gdy w dniu wyznaczonej wizyty stawił się w urzędzie, urzędniczka po odhaczeniu jego obecności nawet nie przedstawiła mu żadnej oferty pracy, tylko odesłała do gabloty na korytarzu. Nasz Czytelnik zaobserwował, że w tym samym czasie tuż obok niego na drugim stanowisku siedziała inna urzędniczka, która grała na komputerze w "Pasjansa".
Pan Arkadiusz po wyjściu z pokoju zgłosił swoją skargę do przełożonej obsługującej go urzędniczki. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy rzecznika PUP.
Zgodnie z art. 64 Kodeksu postępowania administracyjnego z dnia 14 czerwca 1960 r. (Dz. U. Nr 30, poz. 168 z późn. zm.), oraz § 8. 1. Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 8 stycznia 2002 r. w sprawie organizacji przyjmowania i rozpatrywania skarg i wniosków, skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska (nazwy) oraz adresu wnoszącego pozostawia się bez rozpoznania. Jednak w trosce o wizerunek urzędu, ale też rynku pracy PUP zdecydował się wyjaśnić zaistniałą sytuację.
- Osoby niepełnosprawne poszukujące pracy są informowane na temat ofert pracy bezpośrednio u pośrednika, jak również mogą przeglądać ogłoszenia o pracy znajdujące się w gablotach. Oferty pracy są umieszczane także na stronie internetowej urzędu - informuje Dariusz Strzelec, rzecznik PUP. - Jeśli jednak osoba jest niezadowolona ze sposobu obsługi, kierownik ma na celu ustalenie nieprawidłowości działania na stanowisku, oraz zbadanie potrzeby podjęcia określonych czynności. Sprawy skargowe wnoszone ustnie przez interesantów są sprawdzane bezpośrednio po zaistniałej sytuacji. Z wymienioną w skardze urzędniczką została przeprowadzona rozmowa, która będzie miała prawdopodobnie konsekwencje dyscyplinarne - dodaje rzecznik.
- 5 lat temu gdy się rejestrowałem się w urzędzie, były segregatory z których oferowane były oferty pracy, a dzisiaj odsyłają mnie do gabloty na korytarzu, aby mogły sobie pograć w karty na komputerze. Jak urzędnicy traktują w Radomiu osoby bezrobotne? - pyta rozżalony pan Arkadiusz.
Wyjaśniając zaistniałą sytuację i skargę dotyczącą gry w karty, rzecznik PUP odpowiada, że: - W pokoju są cztery stanowiska pracy, a ekrany monitorów są widoczne. Obsługa przy dużym natężeniu pracy wymaga skupienia. Nie ma czasu i możliwości na gry komputerowe, a wszyscy pracownicy zgodnie zaprzeczają, jakoby korzystali z gier. Podkreślają, że nikt nie ma to czasu.
Jak informuje rzecznik, Powiatowy Urząd Pracy nie dysponuje monitoringiem wewnętrznym tzn. w pokojach nie ma kamer, które mogłyby zarejestrować jak urzędniczka gra na komputerze. Poza tym, podana przez skarżącego kwestia sprawdzenia tego faktu mogła zatem dotyczyć jedynie informatycznego monitorowania komputerów.
- Zgodnie z polityką bezpieczeństwa urzędu wszystkie komputery mają zablokowany dostęp min. do stron potencjalnie niebezpiecznych, zawierających materiały dla dorosłych, czy będących zagrożeniem dla bezpieczeństwa sieci. Mówiąc obrazowo nie można na nich sprawdzić nawet wyników totolotka. Nie można do nich podłączyć także urządzeń zewnętrznych np. DVD - wyjaśnia Dariusz Strzelec.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>
Czytelnik skarży się na PUP. Będą konsekwencje dyscyplinarne?
W ostatnich dniach już po raz drugi otrzymaliśmy skargę od kolejnego Czytelnika niezadowolonego z tego, jak został potraktowany w PUP. Tym razem chodzi o niepełnosprawnego, któremu - według jego relacji - urzędniczka odmówiła przedstawienia ofert pracy odsyłając go do gabloty na korytarzu. Rzecznik PUP nie wyklucza konsekwencji dyscyplinarnych wobec pracownika.
Komentarze naszych czytelników
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu