Radomianie wyrzucają wszystko, co im nie jest potrzebne - od obierków, skórek z warzyw, owoców, opakowań po szamponie, płynie do naczyń, kremie na zmarszczki, stare plastikowe wiadra, suszarki do sztućców, sprzęt RTV i AGD, po makulaturę, puszki po różnych napojach, baterie, odzież, biżuterię, torebki, a nawet... pieniądze.
- Zdarza się, że ktoś z pracowników znajdzie parę drobniaków w damskich torebkach, w skarpetach, w ciapach. Czasami można znaleźć nawet obce waluty - mówił Piotr Prokop, mistrz zmiany w ZUOK w Radomiu.
Są też tacy mieszkańcy Radomia, którzy wyrzucają święte obrazki. - Pracownicy wyłapują je taśmiach. Nie mają sumienia ich wyrzucić i odkładają na rurze wentylacyjnej. Kiedyś doszło to takiej sytuacji, że rura była obwieszona świętymi obrazkami, różańcami, podobiznami papieża Jana Pawła II jak choinka. Mieliśmy problem. Co zrobić z takimi rzeczami. W końcu porozmawiałem z księdzem. Powiedział, by spalić te rzeczy i zakopać. Tak zrobiliśmy - opowiadał mistrz zmiany.
Standardem w śmieciach wyrzucanych przez radomian są dokumenty, biżuteria, zegarki, lampy, zabawki dla dzieci, ale nietypowe są np. niewybuchy.
- Musieliśmy zatrzymać taśmę i pracę całego zakładu. Jeden z pracowników znalazł niewybuchy. Nie wiem, o czym myślał człowiek, który je wyrzucił. Wezwaliśmy policję, straż miejską i saperów - opowiadał Piotr Prokop.
Była też zabawna sytuacja. - Przyjechał do nas pan młody. Wyrzucił żakiet teściowej. Chciał koniecznie go odzyskać. Szukał go w stercie śmieci na sortowni, ale niestety bezskutecznie. Nie wiem, co się stało u niego w domu, ale chyba było dość nieprzyjemnie, skoro wyrzucił żakiet, a potem przyjechał go szukać - śmiał się Piotr Prokop.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>