- Podczas zdobywania szczytów na całym świecie ludzie pytają mnie, co to za flaga. Zawsze z dumą odpowiadam, że przedstawia największy klub mojego miasta i że to najcenniejszy element mojego ekwipunku - mówi Karol Adamski.
Jego przygoda z profesjonalną piłką zakończyła się kilkanaście lat temu, ale miłość do Radomiaka trwa od urodzenia. Dlatego nawet, gdy wyrusza w najbardziej niebezpieczne podróże, nie zapomina o fladze, która zwiedziła już wiele górskich szczytów, w tym te najbardziej znane - Elbrus, Kilimanjaro czy Mount Blanc. W ekwipunku jest też miejsce na proporczyk, który przed kilkoma tygodniami otrzymał jako prezent od klubu.
W ostatnich tygodniach jego ekipa podjęła próbę zdobycia góry Aconcagua w Andach, której szczyt znajduje się na wysokości 6960 m. n. p. m. - Byliśmy naprawdę blisko, ale jeden z uczestników doznał udaru. Mieliśmy wybór - albo atakować szczyt, albo ratować jego życie. Wybór był oczywisty. Ściągnęliśmy członka naszej ekipy na dół, a górę jeszcze kiedyś zdobędziemy - opowiada Adamski.
Jak sam podkreśla, w pierwszej kolejności jest kibicem, a w drugiej alpinistą. Regularnie odwiedza stadion podczas meczów Zielonych, a na trybuny zabiera też swojego syna, który trenuje w Akademii Radomiaka.
Obecnie Karol Adamski przygotowuje się do wyprawy w Alpy. W planach ma też szkolenie młodych adeptów alpinizmu.
- Mam apel do wszystkich kibiców Radomiaka, by nie bali się spełniać swoich pasji, ale jednocześnie pamiętali o swoim pochodzeniu i o klubie - podkreśla alpinista.