Sobota 23 listopada
Adeli, Klemensa, Orestesa
RADOM aktualna pogoda

Wojciech Żaliński dla Radom24.pl: Czołowe drużyny w kraju czują przed nami respekt [WYWIAD]

Damian Markowski 2018-12-08 20:49:00

O świetnym początku sezonu, grudniowym maratonie, funkcji kapitana, grze w reprezentacji, jak i problemach Stoczni oraz budowie nowej hali widowiskowo-sportowej przy ul. Struga, rozmawiamy z Wojciechem Żalińskim, siatkarzem Cerradu Czarnych Radom. Zachęcamy do lektury.

Wojciech Żaliński. Foto: PlusLiga

Damian Markowski: Czy spodziewałeś się takiego początku rozgrywek w wykonaniu Cerradu Czarnych? 21 punktów, 2. miejsce w tabeli PlusLigi, świetny wynik.

Wojciech Żaliński: Myślę, że aż takiej zdobyczy punktowej, jaka obecnie jest w tabeli, mogliśmy się nie spodziewać, ale czuliśmy, że będzie dobrze. Wierzyliśmy bowiem, że ciężka praca z okresu przygotowawczego, przyniesie efekt i po prostu wygraliśmy z tymi rywalami, z którymi na wygrywanie pozwala nam nasz potencjał.

Co jest kluczem do takiej gry i tego wyniku - przedsezonowe transfery czy może coś innego?

Uważam, że stabilizacja składu i nieduże rotacje w stosunku do zeszłego roku; tak naprawdę zmiany w pierwszej szóstce, w której ostatnio występujemy, są tylko kosmetyczne. Alen Pajenk gra z Dejanem Vinciciem, jak z bratem. Maksowi (Żygałow - przyp. red.) chyba najłatwiej było się przystosować do nowego systemu, a Michał Ruciak jest na tyle doświadczonym siatkarzem, że nie musi się do niczego przystosowywać. Także myślę, że stabilizacja składu i nasze zgranie z Dejanem, pozwoliło nam na takie efekty, jakie są do tej pory.

Ty też, indywidualnie, świetnie wszedłeś w ten sezon. Masz m.in. na swoim koncie trzy statuetki MVP dla najlepszego gracza meczu, które zdobyłeś z rzędu (2, 3 i 4. kolejka). Taka sytuacja zdarzyła się chyba po raz pierwszy w Twojej karierze.

Zgadza się. Kiedyś, jak grałem w Gdańsku, otrzymałem trzy statuetki w jednym miesiącu, ale nie pod rząd. Dawno jednak o tych wyróżnieniach z tego sezonu zapomniałem, gdyż teraz jesteśmy przed 10. kolejką, także to dawno i nieprawda (śmiech). Dla mnie to bardzo miłe chwilę, jednak nie takie najistotniejsze. Dużo bardziej cieszy mnie to, że my - jako zespół - dobrze się prezentujemy, bo o tych statuetkach pamięta się, może do następnego wieczoru po spotkaniu, a wynik całej drużyny będziemy pamiętać dłużej.

Teraz przed Wami grudniowy maraton ciężkich meczów. Zagracie kolejno ze Skrą, ZAKSĄ, Treflem, Resovią oraz Jastrzębskim. Jesteście po 2-tygodniowej przerwie, z uwagi na rozgrywane w naszym kraju KMŚ. W jakich nastrojach przystępujecie do tych pojedynków? Czujecie się na tyle silni, że to nie Wy, a rywale powinni się Was obawiać?

W tej lidze nie ma zespołów, które się kogokolwiek boją, nawet kiedy mierzy się ostatnia ekipa w tabeli z pierwszą... Siatkówka akurat nie jest dziedziną, w której strach jest potrzebny, nikt nam przecież głów nie porozbija (uśmiech). Sądzę, że te czołowe drużyny już czują przed nami respekt, szczególnie, gdy gramy na Mosirze, gdyż nie jest to komfortowa hala dla przyjezdnych i na pewno u siebie jesteśmy groźniejsi.

Wiedzieliśmy, że kiedyś będziemy musieli trafić na tych rywali, tak to wygląda, że terminarz zazwyczaj układany jest z klucza według miejsc z poprzedniego sezonu, więc zawsze gdzieś jest taki moment, kiedy trzeba się zmierzyć z tymi topowymi klubami, wszystkich taki los czeka. Słyszałem już jednak głosy, że trafiliśmy w grudniu na rywali ze swojej półki (uśmiech).

Na pewno jest to spore wyzwanie, będziemy chcieli udowodnić, że to miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku. Nie możemy się doczekać tych potyczek, ale też żałujemy, że straciliśmy ten rytm meczowy ze względu na KMŚ, bo kiedy drużyna jest w dobrej formie, ciągle wygrywa, to lepiej, żeby nic nie przerywać.

Zaczniecie od Skry. W Bełchatowie zawsze grało się Wam ciężko i wracaliście do Radomia bez zdobyczy punktowej. Nie licząc oczywiście poprzedniego sezonu, gdy było 2:3 (wcześniej ciągle 0:3). Jakiego więc meczu możemy się spodziewać w niedzielę?

Jakby tak zajrzeć głębiej w historię, to na pewno w Bełchatowie Czarnym nie idzie, aczkolwiek mi zapadł w pamięci tylko jeden mecz, właśnie ten ostatni, w którym przegraliśmy 2:3, ale równie dobrze mogliśmy wygrać 3:0, bo były takie szansę. Dziś więc siedzi mi w głowie tylko to, że w poprzednich rozgrywkach, mogliśmy triumfować w Bełchatowie 3:0, z późniejszym mistrzem Polski, a tego nie zrobiliśmy.

Spodziewam się trudnego spotkania, ale nie boimy się. Jedziemy do hali, w której Skra już w tym sezonie przegrywała z niżej notowanymi rywalami, na pewno się mistrzów Polski nie przestraszymy, jednak oczywiście ich szanujemy.

Przed sezonem drużyna i sztab, wybrali nowego kapitana zespołu, którym został Dejan Vincić. Nie ubiegałeś się o tę funkcję, skąd taka decyzja? Wcześniej przez dwa lata to Ty byłeś kapitanem Czarnych.

Nie było żadnych wyborów czy kandydatur. Już w wakacje usłyszałem od trenera, że zastanawia się nad zmianą kapitana. To ułatwiło mi decyzję, żeby tym kapitanem nie chcieć dalej być, jeżeli tak to mogę ująć. Przed sezonem, podczas kolejnej rozmowy ze szkoleniowcem, gdy sugerował mi, że dalej zastanawia się nad zmianą, to sam mu tę decyzję ułatwiłem, mówiąc, że jest to dobry pomysł.

Dlaczego trener Prygiel zastanawiał się nad zmianą kapitana?

To mniej istotne powody (uśmiech).

Jak więc oceniasz Dejana jako kapitana Czarnych?

Bardzo dobrze. Myślę, że to zmiana z dużą korzyścią dla zespołu, bo ja dalej mam swoje obowiązki, które wynikają z racji bycia zastępcą, które, czy byłbym kapitanem czy nie, i tak musiałbym wykonywać. Uważam, że Dejan ma dużą charyzmę, bardzo duży autorytet w grupie, zdecydowanie większy ode mnie i sądzę, że jest to bardzo dobra decyzja trenera, gdyż nasz rozgrywający świetnie się w tej roli sprawuje.

W ostatnim czasie, na jednym z portali mogliśmy przeczytać, że "nie czujesz się za stary na kadrę". Na Facebooku skomentowałeś ten wywiad, pisząc, że jest to zwykła manipulacja, zdania są zabarwione i wyjęte z kontekstu. Jak więc jest naprawdę? Czy uważasz, że poprzez dobrą grę w PlusLidze, możesz jeszcze wrócić do reprezentacji?

W sumie, to mam już dosyć tego tematu. We wspomnianym wywiadzie, przeprowadzonym w Szczecinie, rozmawiałem z jednym z dziennikarzy około 12 minut, z czego o kadrze - 20 sekund. Potem jednak wywiad zrobił się cały o kadrze, więc dlatego to, moim zdaniem, była zwykła manipulacja i zdanie, które powiedziałem w kontekście, że to nie wiek będzie decydował o tym, czy ja kiedykolwiek jeszcze w tej kadrze się znajdę, tylko umiejętności, forma i jakakolwiek przydatność do zespołu, zostało bardzo podkreślone, ale w złym sensie.

Ja właśnie te elementy bardziej bowiem kwestionuje niż wiek. Nie wiem, czy jestem w stanie dać coś tej kadrze sportowo, ale to na pewno nie mój wiek o tym zadecyduje, czy się tam znajdę czy nie. W każdym wywiadzie powtarzam, że w ogóle mnie te myśli nie trapią, skupiam się na klubie, bo lepiej wychodzi mi gra w Czarnych, niż myśli o reprezentacji, odcinam się od tego tematu (uśmiech).

Najgłośniejszy temat ostatnich dni w PlusLidze (oprócz transferu Kurka do ONICO), to na pewno problemy Stoczni Szczecin. Jak skomentujesz całą tą sytuację?

Szczerze? Jestem zażenowany tą historią, przede wszystkim postawą działaczy. Tak się nie postępuje w profesjonalnym sporcie. Bardzo współczuję największym poszkodowanym, czyli zawodnikom i trenerowi oraz ich rodzinom, tymi, którzy jeszcze nie znaleźli sobie nowych klubów po ew. odejściu ze Stoczni. Muszą teraz tam siedzieć i są skazani na łaskę działaczy, którzy tak naprawdę bardzo nieudolnie prowadzą swoją działalność.

Rozczarowany jestem też działaniami PlusLigi, bo to nie jest profesjonalne. W środowisku każdy wie, że problemy Stoczni nie zaczęły się w tym sezonie, gdyż mają oni zaległości jeszcze z poprzednich lat, a w tym momencie wszyscy zastanawiają się, jak Stoczni pomóc. Uważam, że jak czasami noga jest chora, to się ją ucina, są bowiem takie choroby nieuleczalne, z którymi walczyć się nie da.

To nie ja będę decydował o tym, czy Stocznię wykluczyć z rozgrywek, czy nie, ale wiem, że w kontekście tych wszystkich opowiadań o wielkim profesjonalizmie w polskiej siatkówce, to w tym momencie ten klub jest toksyczny. Historię, w których mają 5 graczy przed meczem i zastanawiamy się, czy oni zagrają czy nie, nie powinny mieć miejsca i to jest moje zdanie, aczkolwiek powtarzam - bardzo współczuję każdemu, kto w tym klubie jeszcze został, nigdy nie chciałbym być w takiej sytuacji...

Na koniec pytanie też o problemy, ale z budową hali widowiskowo-sportowej przy ul. Struga, w której podobnie jak ROSA czy Radomka, macie występować. Mówiono głośno już o tym sezonie, ale końca budowy nie widać...

Tutaj polegam na spekulacjach prasowych i opiniom różnych stron politycznych. Szczerze, bardzo nie emocjonuję mnie ten temat, bo jak sobie na spokojnie to przemyślimy, to ta hala, prędzej czy później, powstanie. Poza oczywiście rachunkiem ekonomicznym w klubie, gdzie wiadomo - przy dobrych wynikach i grze, kibiców byłoby na naszych meczach więcej, a więc i wpływów z biletów więcej. Aczkolwiek nie śpieszno nam do nowej hali, dobrze się czujemy przy Narutowicza, ta hala ma swój urok, a to, kiedy przeniesiemy się na Struga, nie jest dla mnie ważne.

Najważniejsze jest to, że ta nowa hala w końcu zostanie oddana do użytku i wszystkie wspomniane zespoły, będę rozgrywać na niej swoje domowe pojedynki. Na ten moment, nie ma jednak aż takiego ciśnienia, przynajmniej z mojej strony.

Damian Markowski (https://twitter.com/maly_1910)

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych