Pięściarz z Radomia rozpoczął w swoim stylu - agresywnie i do przodu. Ale Chorwat to niezwykle doświadczony zawodnik, który miał już do czynienia z mistrzami świata, więc nie panikował. W drugiej rundzie nawet wciągnął Michała na kontrę z prawej ręki. Na początku czwartej zagapił się jednak, przyjął od Cieślaka mocny prawy sierpowy i poleciał na matę ringu. Szybko się poderwał, sprytnie sklinczował i za moment było już po kryzysie.
Po bardziej wyrównanym piątym starciu, w szóstym znów wyraźnie przeważał Michał. Bacurin coraz częściej klinczował, a rzadziej polował na kontrę. Ciekawsza była przedostatnia odsłona, gdy Ivica znów podjął rękawice i wymiany. Również ostatnie trzy minuty. Nareszcie, bo wcześniejsze potyczki mocno rozczarowały. Cieślak niemal równo z gongiem huknął mocnym prawym sierpowym na głowę, lecz zabrakło już czasu, aby pójść za ciosem. Skończyło się więc na jednym nokdaunie. Sędziowie punktowali 79:72, 78:74 i 80:72 - wszyscy oczywiście na korzyść Polaka.
- Czułem się dobrze, słuchałem narożnika i nie podpalałem się. Trzeba dalej iść do przodu i cały czas się rozwijać. Jeżeli będzie taka potrzeba, to być może będę jeszcze zbijał do kategorii cruiser - powiedział po wszystkim Michał Cieślak.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>