W Brukseli Sylwia okazała się bezapelacyjnie najlepsza. Wraz z nią sukces na miejscu świętowali: Emil Tyszko - trener personalny, dietetyk, coach żywieniowy, a jednocześnie życiowy partner oraz Konrad Kisiel - odpowiedzialny za żywienie i suplementację. Trudno złapać jednocześnie całą trójkę razem, są bardzo zapracowani. O imprezie i przygotowaniach do niej rozmawialiśmy więc z główną bohaterką - Sylwią oraz Konradem w EsFit Studio przy stadionie MOSiR. W tym czasie Emil prowadził trening.
Sylwia Socha, mistrzyni świata - brzmi dumnie. Jak to się stało?
Sylwia Socha: To może Konrad…
Konrad Kisiel: Sylwia ciężko pracowała, udało się znaleźć sponsorów na wyjazd, w tym patronat Urzędu Miejskiego w Radomiu. Ale głównie zdecydowała ciężka praca Sylwii, długi, dobrze rozplanowany okres przygotowań, zrealizowany do końca.
Podczas zawodów od początku wszystko się dla Ciebie dobrze układało. Byłaś wzywana do wszystkich sześciu porównań.
Sylwia: Organizacja zawodów była bardzo sprawna, to ważne bo moja konkurencja była bardzo oblegana. Wystartowało 16 zawodniczek. Faktycznie było 6 porównań, w każdym do 6 kobiet i w każdym byłam obecna. Wiedziałam więc, że będę w pierwszej szóstce. Pomyślałam wtedy, że nie jest źle, ale koncentracji nie straciłam do końca i okazało się, że zdobyłam to upragnione, pierwsze miejsce.
Przed rundą finałową nie miałaś myśli, że jeśli jesteś w każdym porównaniu, to wygrasz?
Sylwia: Szczerze, to chyba każda zawodniczka jedzie na takie zawody, aby wygrać... nie będę udawać, że tak nie jest. Bardzo chciałam wygrać, i choć miałam tę świadomość, że miejsce w pierwszej szóstce nie jest złe, to wiedziałam, iż zrobię wszystko co w mojej mocy, aby wygrać. Na ten sukces liczyło wielu ludzi, nasza cała ekipa, kibice, sponsorzy. Nie chciałam ich zawieźć.
Czyli pewność siebie, ale i pokora.
Sylwia: Tak... Podczas finału jest tzw. t-walking podczas którego mamy 15 sekund, żeby się pokazać z tej najlepszej strony sędziom. Nie ukrywam, że wszystkie zawodniczki były bardzo piękne, szczególnie Argentynki, nie mogłam przestać się nimi zadziwiać.
A jakie są twoje silne strony?
Sylwia: Uważam, że moją najsilniejszą stroną jest pewność siebie na scenie, prezencja oraz gracja. Oglądając filmiki z zawodów, widzę jednak wiele swoich błędów, które chcę niwelować, aby pozowanie było coraz lepsze. Widzę jednak, że robię to wszystko z pewną lekkością, więc to, plus taniec, bardzo mi pomaga.
Taniec?
Sylwia: Tak, tańczę od wielu lat, prowadzę zajęcia. Występuję często w różnych eventach z dużą publiką i to na pewno też mi pomaga podczas zawodów.
Jak wygląda bezpośredni okres przygotowawczy do zawodów? I czas przed samym startem?
Konrad: Nie tylko okres przed startem się liczy. Z Sylwią już praktycznie cały off season pracowaliśmy na to, by przygotować się do wcześniejszych mistrzostw Europy w fitness (złoto za najlepsze pozowanie i układ dowolny, srebro w konkurencji głównej i brąz za występ w parach z Michałem Gądkiem - przyp. red.), a potem do mistrzostw świata. Każdy okres jest dopięty do każdego szczegółu. Ale, tak naprawdę Sylwia, cały czas, odkąd ćwiczy pracowała na swój sukces, a nie tylko w okresie przygotowań.
Oczywiście, okres przed zawodami zmienia się diametralnie, jedzenia jest trochę mniej, treningi stają się bardziej intensywne. Dochodzą też sesje pozowania, które również są obciążeniem.
Czyli, ciężka praca na deficycie kalorycznym?
Konrad: To nie jest tak do końca taki deficyt, o jakim każdy myśli. Nie robimy go ograniczając bardzo jedzenie, robimy go intensywnością na treningach. Czyli, dokładamy wysiłek, a nie ujmujemy kalorii.
A ile trwa ten bezpośredni okres przedstartowy, rzeźbienie sylwetki? Słyszałem, że Sylwia ma tu takie predyspozycje, że wszystko jej łatwo przychodzi.
Sylwia: Łatwo wszystko przychodzi, jeśli się przestrzega wszystkich założeń. Ja się po prostu słucham Konrada.
Konrad: Sylwia ma bardzo dobrą genetykę, ale ona też wykonuje wszystko zgodnie z planem. Nawet jeśli nie miała czasu, nie miała siły, cały dzień musiała zajmować się klubem, to i tak na koniec dnia wykonała swój przewidziany wcześniej trening.
Sylwia: Jestem taką osobą, że jak nie zrobię jakiegoś treningu, który miałam danego dnia zrobić, np. o 14, to jak kończę swoje zajęcia o 21, to wtedy muszę go zrobić. Mam taką psychikę, że nie usnę, zanim nie zrobię tego, co zaplanowałam na dany dzień.
Pracujesz w klubie EsFit Studio, w swoim klubie, jesteś współwłaścicielką (wspólnie z Emilem Tyszko). Ale to świeża historia. Wcześniej byłaś nauczycielką WF.
Sylwia: Ponad 6 lat pracowałam w szkole i dodatkowo pracowałam w klubie fitness jako instruktor i trener personalny. Marzyłam jednak zawsze, żeby otworzyć swoje studio. I w tym roku, razem z Emilem, zdecydowaliśmy, że zrezygnuję z pracy w szkole. Otworzyliśmy EsFit i skupiamy się na swoim biznesie. I to jest teraz największym priorytetem.
Wiele osób przychodzi na treningi personalne. Z jakimi problemami najczęściej się spotykasz?
Sylwia: Najczęściej chodzi oczywiście o utratę wagi, tkanki tłuszczowej. Aczkolwiek my do problemu podchodzimy kompleksowo. Najpierw skupiamy się na poprawie zdrowia naszych podopiecznych, to jest nasz główny cel, a potem dopiero sylwetki. Na początku uczymy zdrowych nawyków.
Warto zwrócić uwagę, że mamy studio, a nie siłownię. Prowadzimy w nim treningi personalne. Stosujemy indywidualne podejście, trenujemy ze swoim podopiecznym 1 na 1. W czasie treningu na sali nie ma tłumów, maksymalnie jest trzech trenerów i trzy osoby podopieczne. Mamy też na piętrze salę fitness, gdzie są zajęcia grupowe. Cieszą się coraz większą popularnością.
A suplementacja?
Konrad: Jeśli mówimy o czymkolwiek, czy o jedzeniu, czy o suplementacji, czy o środkach farmakologicznych, to wszystko są związki chemiczne. Jedne nasz organizm przerabia na dalsze. Natomiast są też związki po przerobieniu, i tu już mówimy o farmakologii. Suplementy są to związki, które nie powinny zaszkodzić w odpowiednich dawkach, to tak jak z jedzeniem. Jeśli np. zjemy za dużo jabłek, dużo bananów, to skutki mogą być opłakane.
Czyli lepiej zawsze się poradzić kogoś, kto się na tym zna...
Konrad: To nie jest takie proste, nie wylicza się tylko kalorii, czy mikroskładników. Tak naprawdę dietetyka i medycyna, to jest czysta chemia, biochemia i fizjologia. A dla każdej osoby dopasowanie diety, suplementacji będzie wyglądało inaczej.
Jak to wygląda w twoim przypadku, jesz dużo bananów (śmiech)?
Sylwia: W ogóle nie jem. Zero (śmiech). Banany to cukier, co prawda prosty, ale cukier.
Konrad: Suplementacja Sylwii, w zależności od tego, czy jest poza sezonem, czy w sezonie, zaczyna się od tych najbardziej potrzebnych rzeczy, czyli np. wsparcia jelit, aż do wsparcia funkcji poznawczych człowieka. W okresie przygotowawczym, to pewne procesy fizjologiczne są zmaksymalizowane, a inne wręcz przeciwnie. Wtedy staramy się to uzupełnić.
Przykład: Jeżeli jesteśmy zestresowani, to nie będziemy mogli bardzo szybko przejść po wysiłku do trybu spoczynku. Wtedy pomagają odpowiednie suplementy, pomagające rozkurczać nasze mięśnie. Dzięki temu będziemy mogli lepiej trawić, a jak lepiej trawimy, to lepiej wchłaniamy, przechodzimy na tryb spoczynkowy i możemy się lepiej regenerować.
Sylwia: Konrad ma to tak wszystko zaplanowane, także co do minuty w dniu zawodów, że jestem bardzo spokojna. O nic nie muszę się martwić. Mam zaufanie, nie mam stresu. Ograniczyłam też stres na co dzień. Gdy pracowałam w szkole, stanowiło to oprócz zajęć w klubie i treningów zbyt duże obciążenie. To odbijało się na formie. Emil przekonał mnie do rezygnacji z pracy w szkole. Odszedł mi stres z tym związany. Otworzyliśmy własne studio, co zawsze było moim marzeniem. Dziś cieszymy się z mistrzostwa świata.
Jaki jest rozdział obowiązków trenerskich między Konradem a Emilem?
Konrad: Żywienie i suplementacja, to moja odpowiedzialność. Emil odpowiada za treningi fizyczne, ale dopasowujemy je wspólnie pod aktualne potrzeby Sylwii. Trzeba powiedzieć, że Sylwia sama trenuje, ma dużą wiedzę i wie jak trenować. Zawsze jednak jest tak, że ćwicząc myślimy, że zawsze możemy zrobić coś lepiej, wtedy dochodzi stres. Kiedy zaś ktoś nam mówi, jak mamy trenować, jak mamy jeść, o której godzinie, ile, dlaczego, to z nas ten stres schodzi. Jesteśmy w stanie w pełni skupić się na tym, co mamy do zrobienia, nie myślimy, czy możemy zrobić więcej, lepiej...
Emil odpowiada też za sprawy logistyczne, np. podczas wyjazdów na zawody dba o wszystko, by Sylwia o nic nie musiała się martwić, poza startem. Np. w Brukseli był prawdziwym kierownikiem wycieczki, dbał o wszystko. Pilnował m.in. kolejności kategorii, opóźnień, dzięki czemu wiedziałem, kiedy Sylwia może pić wodę, czy jeść żelki. Takie rozdzielenie obowiązków sprawiło, że Sylwia mogła się skupić tylko na swojej robocie. I zrobiła to świetnie.
Jak mistrzyni świata na koniec podsumuje swój sukces?
Sylwia: Ja wygrałam, ale nie byłoby tego zwycięstwa, bez pomocy chłopaków i sponsorów. Dziękuję bardzo miastu Radom oraz firmom: Sky Tattoo, Windoor Paweł Redestowicz, M. Gębski, Ort Med, Administrator, FightSports.pl i oczywiście całej załodze EsFit Studio. Wszyscy trzymali za mnie kciuki. Cieszę się, że nie zawiodłam.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>