Na początku meczu w ekipie gospodarzy wyróżniał się Aleksander Dziewa, a w drużynie gości Jabarie Hinds, chociaż sam wynik był wyrównany. Dość niespodziewanie później to HydroTruck częściej był na prowadzeniu - po trójce Dayona Griffina był lepszy nawet o siedem punktów. Po 10 minutach było 24:18.
W drugiej kwarcie przewaga zespołu z Radomia urosła nawet do 10 punktów dzięki trafieniu z dystansu Filipa Zegzuły. To nie był koniec ofensywy drużyny trenera Roberta Witki - kolejna trójka Hindsa oznaczała aż 19 punktów przewagi! Pojedyncze akcje Mateusza Szlachetki i Elijah Stewarta niewiele pomagały WKS Śląskowi na tym etapie spotkania. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 50:31.
Początek trzeciej kwarty potwierdzał dobrą formę radomian - kolejne trafienia Griffina, Hindsa oraz Stumbrisa oznaczały aż 24 punkty przewagi. Strahinja Jovanović starał się zmieniać sytuację, ale przy takiej formie gości nie było to możliwe. Po trójkach Filipa Zegzuły i Robertsa Stumbrisa prowadzili aż 38 punktami! Po 30 minutach było 80:48.
Zespół z Wrocławia nie był w stanie odrobić tak dużej straty w kolejnej części meczu - nawet mimo starań Szymona Tomczaka, Mateusza Szlachetki i Jana Wójcika. Z drugiej strony swoją szansę wykorzystywał Aleksander Lewandowski. Ostatecznie ekipa z Radomia zwyciężyła 97:75.
Tabela - tutaj.
W następnej kolejce radomianie zagrają na własnym parkiecie ze Spójnią Stargard. Spotkanie rozegrane zostanie dopiero w niedzielę (28 lutego) o godz. 18.
Śląsk Wrocław - HydroTruck Radom 75:97 (18:24, 13:26, 17:30, 27:17)
Śląsk: Dziewa 19, Tomczak 12, Jovanović 10, Stewart 9, Szlachetka 8, Gibson 8, Wójcik 6, Marchewka 3, Gabiński, Strzepek.
HydroTruck: Hinds 35, Griffin 16, Stumbris 15, Zegzuła 12, Lewandowski 8, Prahl 5, Wall 2, Piechowicz 2, Ostojić 2, Tomaszewski, Domański.