Mecz miał wyrównany przebieg, przez trzy kwarty żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na większą liczbę punktów. Wydawało się, że radomianie, którzy dobrze weszli w mecz, zdobędą większą przewagę, jednak w jej końcówce to goście punktowali znacznie częściej.
Druga i trzecia kwarta także bez wyraźnej dominacji którejś ze stron. Dopiero w czwartej od stanu 66:65 zaczął się festiwal udanych akcji gospodarzy: na sześć skutecznych akcji goście odpowiedzieli ledwie dwoma i ROSA wyszła na prowadzenie 80:69.
Mylił się jednak ktoś, kto uważał, że jest po meczu. Końcówka mogła niejednego kibica o słabszych nerwach doprowadzić do palpitacji serca. Dość powiedzieć, że Turów doszedł na 80:80, ale za sprawą "dwójką" Luciousa podopieczni trenera Kamińskiego uratowali zwycięstwo. Po raz pierwszy wygrali z Turowem i za to brawa!
ROSA Radom - PGE Turów Zgorzelec 80:76 (19:17, 21:25, 24:23, 18:15)