I nic dziwnego. Już przed rozpoczęciem wiosennych rozgrywek sytuacja Radomiaka była zła, teraz po dwóch kolejnych porażkach zrobiła się fatalna. Pierwszego gola Siarka strzeliła po 11 minutach gry w ciągu których tylko raz pozwoliła zielonym przejść z piłką pod własne pole karne. Nic dziwnego, że taka przewaga zaraz zakończyła się bramką.
Później Radomiak ruszył żwawiej do przodu, ale nie wykorzystał swoich okazji i zaraz został skarcony ponownie. Tuż przed przerwą w serca kibiców Radomiaka wlała się nadzieją na zmianę obrazu gry, gdyż Nadolski z Siarki zobaczył czerwoną kartkę. Jednak ledwie minęło 10 minut drugiej połowy, a także gospodarze zostali osłabieni - „czerwień” dostał Jaroch.
Radomiak niby grał do przodu, atakował, ale nic z tego nie wynikało. Na domiar złego niedługo po zejściu Jarocha padł trzeci gol dla Siarki i praktycznie było po meczu, czego wyraz dala spora grupa kibiców, którzy do tej pory wytrzymali na trybunach mimo fatalnej pogody, a teraz zaczęli je opuszczać.
Jednak nie był to koniec dramatu Radomiaka. Nic nie dały zarządzone przez trenera Jałochę zmiany (dziwne, że tylko dwie przy tak słabej postawie zespołu), a w 73 minucie czwarte trafienie dla Siarki zaliczył Chrabąszcz. Żal było patrzeć na grę zielonych tego sobotniego popołudnia.
Radomiak Radom - Siarka Tarnobrzeg 0:4 (0:2)
Bramki: Truszkowski (10.), Wróbel (31.), Koczon (61.), Chrabąszcz (73.)
Radomiak: Marzec, Jaroch, Markowski, Świdzikowski, Wojdyga, Cieciura, Białożyt, Orzechowski (Masiuda, 76.), Brągiel (Wolski, 60.), Leandro, Orłowski.
Siarka: Melon, Nadolski, Baran, Makowski, Persona, Chrabąszcz, Stępień (Termanowski, 87.), Tunkiewicz, Koczon (Kowalski, 76.), Truszkowski (Ciećko, 81.), Wróbel (buras, 72.).