Rozgrywki na szczeblu radomskim zawieszono do 30 marca. Myśli Pan, że zostaną wznowione?
Musimy być raczej przygotowani na scenariusz na 14 kwietnia, tuż po świętach wielkanocnych. Trzeba będzie wówczas tak przygotować terminarze, aby zakończyć sezon do 30 czerwca. Na razie czekamy cierpliwie i wierzymy, że się uda.
A co jeśli się nie uda już wznowić rozgrywek?
Wówczas nie znajdziemy złotego środka, aby wszyscy byli zadowoleni, aby nie było pokrzywdzonych. Część klubów mocno zainwestowało zimą, aby powalczyć o awans, czy utrzymanie. Związki piłkarskie począwszy od PZPN przez te wojewódzkie, będą musiały podjąć bardzo poważne, odpowiedzialne decyzje. To jednak nie dotyczy tylko piłki nożnej. Problemy dotkną inne sfery naszego życia.
Te problemy najbardziej odczują nasze regionalne stowarzyszenia. Czy do prezesa już dzwonią działacze z pytaniem jak ratować klub?
Tak dzwonią i tych telefonów mamy coraz więcej. Powiem tak - znaleźliśmy się w bardzo dramatycznym momencie, w strasznie trudnej sytuacji. W naszych klubach wszyscy musza zdać sobie sprawę z tego co tak naprawdę się wydarzyło. Począwszy od prezesa, poprzez działaczy, piłkarzy, czy pracownikach klubu, wszyscy musimy ponieść konsekwencje i z czegoś zrezygnować. Inaczej kluby nie przetrwają tych trudnych tygodni. Już teraz działacze muszą usiąść z piłkarzami do rozmów i negocjować kontrakty. Apeluję o rozsądek do wszystkich.
To prawda, że jest Pan zwolennikiem przekazania z finansowego wsparcia okręgu pieniędzy dla klubów?
Tak, chcemy pomóc klubom, na tyle, na ile jest to możliwe. W kwietniu zbiera się zarząd i jesteśmy zgodni, aby przekazać pieniądze klubom. Nie będzie to suma mniejsza niż 200 tysięcy złotych. Przez kilka lat pracy udało nam się wypracować spore oszczędności. Znaleźliśmy się w tak trudnej sytuacji, że te pieniądze należą się klubom. Oczywiście te grające w wyższych ligach dostaną najwiącej i te niżej, stosunkowo mniej. O dokładnych sumach będziemy mówić po kwietniowym zarządzie.