Początek spotkania należał zdecydowanie do gospodarzy. Podopieczni trenera Donaldasa Kairysa wspierani przez bardzo żywiołowo reagującą publiczność, po celnym rzucie Blassingame prowadzili 7:2. Przewaga Energi rosła. Po punktach Gruszeckiego słupszczanie prowadzili już 15:9, ale Rosa nie dała za wygraną i po punktach Gibsona, Majewskiego oraz Witki doszła do rywala na jedno oczko (17:18). Trójka Cesnauskisa oraz celny rzut za "dwa" Sokołowskiego pod koniec kwarty, sprawił, że po pierwszych dziesięciu minutach zespół ze Słupska prowadził 21:19.
W drugiej części meczu świetnie przy rzutach z dystansu czuli się Łukasz Majewski i Robert Witka, a Damian Jeszke nadspodziewanie dobrze radził sobie pod koszem rywala, zbierając bardzo ważne piłki w ataku. Pierwsza część drugiej kwarty była wyrównana, ale w końcówce podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego wrzucili wyższy bieg i po celnym lay-up'ie Sokołowskiego oraz punktach Majewskiego - po raz pierwszy w spotkaniu - wyszli na prowadzenie (33:36). Goście rozkręcali się z minuty na minutę, ale ich poczynania niestety przerwała.. końcowa syrena, która oznajmiła, że zespoły zejdą na dziesięciominutową przerwę. Po pierwszej połowie Rosa prowadziła czterema oczkami (41:37).
W trzeciej kwarcie rozkręcił się Mike Taylor, który wcześniej był zupełnie niewidoczny. Po pierwszych punktach Amerykanina w meczu Rosa prowadziła 43:39. W następnych minutach drużyny grały na zasadzie punkt za punkt, a raczej kosz za kosz. Po świetnej akcji Gruszeckiego gospodarze wyszli nawet na ponowne prowadzenie (47:46), ale Rosa odpowiedziała trefieniami Taylora i Jeszke. Na cztery minuty przed końcem trzeciej ćwiartki radomianie prowadzili 52:48. Niestety, podobnie jak w naszym zespole przebudził się Taylor, tak w ekipie gospodarzy - Blassingame. Po celnym rzucie Amerykanina oraz kolejnych punktach świetnego tego dnia Gruszeckiego, na tablicy wyników mieliśmy remis po 52. Nasz zespół ponownie jednak pokazał, że zasługuję na brązowy medal jak nikt inny. Za "trzy" trafił Gibson, a z półdystansu - Mirković. Oznaczało to, że Rosa przed ostatnią kwartą prowadziła pięcioma punktami (57:52)!
Przez dwie minuty ostatniej części spotkania nikt nie potrafił celnie trafić do kosza. Oba zespoły jakby były już zmęczone kończącym się sezonem, jak i bardzo zdenerwowane stawką meczu. Jako pierwszy trafił Mirković, który zachował zimną krew przy wykonywaniu rzutów wolnych. Następnie z dystansu trafił Mokros, ale Serb Mirković ponownie trafił, tym razem z półdystansu. Radomianie na siedem minut przed końcem prowadzili 61:55. Emocje rosły.. Nerwy jakby lepiej opanowali goście, a przede wszystkim.. Uroš Mirković. Serb trafił po raz kolejny, a Rosa prowadziła już 63:55, będąc naprawdę blisko historycznego, pierwszego w historii klubu medalu mistrzostw Polski w koszykówce mężczyzn.
W naszym zespole Mirković, w zespole gospodarzy Gruszecki. Ci dwaj zawodnicy jakby sami grali w tej kwarcie. Po dwóch pięknych akcjach skrzydłowego Energi Czarnych gospodarze zniwelowali nieco przewagę Rosy, ale chwilę później Taylor trafiając za "dwa" uspokoił sytuację. Zespół trenera Kairysa nie dawał jednak za wygraną, z dystansu trafił Mokros - radomianie na trzy minuty przed końcem prowadzili tylko trzema oczkami (66:63). Następnie gospodarze, a konkretniej Eziukwu trafił po indywidualnej akcji i zabawa jakby zaczynała się od nowa.
Wojciech Kamiński, przy prowadzeniu naszego zespołu 66:65 na ponad dwie minuty przed końcem - wziął czas, aby uspokoić swój zespół, który grał zbyt nerwowo. Po krótkiej przerwie Sokołowski trafił z półdystansu, ale "trójką" odpowiedzieli gospodarze - zrobił to oczywiście Gruszecki. Następnie Sokołowski z czystej pozycji nie trafił do kosza rywala, z kontrą pobiegł Blassingame, którego sfaulowali radomianie. Amerykanin trafił tylko raz, ale mimo to wyprowadził gospodarzy na prowadzenie (69:68). Ostatnie akcje meczu to bardzo dużo strat, błędów i niecelnych rzutów koszykarzu obydwu zespołów. Na 19 sekund przed końcem, gospodarze po faulu Majewskiego mieli rzuty wolne - Blassingame trafił dwukrotnie (71:68), a radomianie mieli sekundy na przeprowadzenie decydującego akcji. Wojciech Kamiński ponownie wziął czas, aby rozpisać jak mają się zachować jego koszykarze w tej decydującej rozgrywce. Niestety nasz zespół po przerwie stracił piłkę, co wykorzystali gospodarze trafiając dwukrotnie z linii rzutów wolnych (73:68). Zespół trenera Kamińskiego szybko pomknął do ataku, ale zabrakło już czasu. Nasz zespół zdołał jedynie jeszcze trafić tylko raz. Tym samym odpowiedzieli również gospodarze - zwycięzcy batalii o brązowy medal Tauron Basket Ligi w sezonie 2014/2015. Niestety, ale końcówka zadecydowała o porażce Rosy. Radomianie podobnie jak rok temu muszą zadowolić się najgorszym dla sportowca - czwarty miejscem.. Wielka szkoda.
To było fantastyczne i pełne dramaturgii widowisko. Czarni po walce wyszarpali zwycięstwo nad Rosą i zdobyli brązowy medal. Nasz zespół powinien być bardzo zawiedziony, ponieważ podium znowu przeszło im koło nosa. Radomianie do trzeciej kwarty grali bardzo dobrze, ale w kluczowych momentach zabrakło zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry. W ekipie gospodarzy takim koszykarzem był Karol Gruszecki - który doprowadził słupszczan do zwycięstwa.
Niestety, ale drugi rok z rzędu Rosa zajmuję czwarte miejsce w rozgrywkach TBL. Wielka szkoda przede wszystkim drugiego meczu w Radomiu, gdzie zespół trenera Kamińskiego wypuścił z rąk wydawałoby się pewne już zwycięstwo. Jedyne co pozostało, to pogratulować naszym koszykarzom walki, bo tego na pewno nie zabrakło..
ENERGA CZARNI SŁUPSK - ROSA RADOM 74:70 (21:19, 16:22, 15:16, 22:13)
Energa: Karol Gruszecki 26, Jarel Blassingame 12, Callistus Eziukwu 12, Jarosław Mokros 7, Kyle Shiloh 6, Mantas Česnauskis 6, Drago Pašalić 5, Michał Nowakowski 0, Kacper Borowski 0.
Rosa: Danny Gibson 14, Robert Witka 13, Mike Taylor 10, Uroš Mirković 8, Łukasz Majewski 8, Michał Sokołowski 6, Damian Jeszke 6, John Turek 4, Kim Adams 1, Daniel Szymkiewicz 0, Jakub Zalewski 0, Łukasz Bonarek 0.
Stan rywalizacji do dwóch zwycięstw: Energa Czarni - Rosa 2:1
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>