Pierwszy set miał bardzo zaskakujący przebieg, i wcale nie chodzi o to, że to goście go wygrali, lecz o sposób i rozmiary tego zwycięstwa. Nawet przez chwilę PGE Skra nie była w stanie nawiązać walki, Cerrad Czarni znakomicie zagrywali, skutecznie atakowali i wyglądali tak, jakby to była ich domowa hala, a nie bełchatowian. Ci popełniali sporo błędów w ataku, mieli problemy z przyjęciem atomowych zagrywek rywali i w efekcie bardzo wysoko przegrali.
W kolejnej odsłonie trener Roberto Piazza wrócił do wyjściowego ustawienia, a goście chyba stracili trochę impetu, z jakim weszli w to spotkanie. Po stronie gospodarzy bardzo dobrze zaczął grać Artur Szalpuk, który stał się liderem zespołu w ofensywie. PGE Skra zaczęła też skuteczniej serwować, a rywale nie potrafili już tak skutecznie razić zagrywką. Ostatecznie, po bardzo wyrównanej walce, w samej końcówce lepsi okazali się miejscowi.
Trzecia partia to już większa dominacja PGE Skry i coraz większe kłopoty Cerradu Czarnych, w efekcie gładka wygrana bełchatowian. Gdy rozpoczął się czwarty set i bełchatowianie nadal dominowali, groźnie wyglądającej kontuzji doznał Karol Kłos. Ta trudna sytuacja nie wpłynęła jednak deprymująco na bełchatowian, którzy wygrali wysoko do 19.
Tabela - tutaj.
"Wojskowi" tak czy siak utrzymali pozycję wicelidera. Teraz zmierzą się na własnym parkiecie z liderem ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Spotkanie rozegrane zostanie w środę (12 grudnia) o godz. 17:30.
PGE Skra Bełchatów - Cerrad Czarni Radom 3:1 (16:25, 25:23, 25:21, 25:19)
Skra: Wlazły 17, Kłos 3, Kochanowski 9, Ebadipour 9, Szalpuk 20, Łomacz 3, Piechocki (libero) oraz Droszyński 1, Teppan, Fiel 4, Orczyk 2.
Czarni: Pajenk 7, Żaliński 17, Vincić 3, Huber 4, Żygałow 13, Fornal 9, Ruciak (libero) oraz Ostrowski, Filip 2, Kwasowski 1.
MVP: Grzegorz Łomacz (Skra).
Wojciech Żaliński dla Radom24.pl: Czołowe drużyny w kraju czują przed nami respekt [WYWIAD]