Choć wynik pierwszego seta na to nie wskazuje to toczyła się w nim wyrównana gra. Jednak od stanu 4:4 nie tylko świetna postawa Skry ale też dwie kontrowersyjne decyzje sędziego, który później w bardziej ewidentnych błędach w odbiciu jej zawodników nie reagował, pozwoliła osiągnąć gościom czteropunktową przewagę. Czarni nie popuścili mistrzom, czy to po atakach, czy bloku zbliżali się do nich na dwa oczka. Dopiero po drugiej przerwie technicznej rywale seryjnie zdobywali punkty, ale nie były to łatwo wygrywane piłki.
Kibice w pierwszej partii oglądali najlepszą w tym sezonie siatkówkę w hali MOSiR. Ale to co się dzialo w drugiej było wspaniałym pokazem tego sportu. Teraz to dla odmiany Czarni rozpoczęli rewelacyjnie – prowadzili 8:4. Każdy z tych punktów wywalczyli po własnych akcjach: 6 atakami, 1 blokiem, 1 zagrywką. Po chwilowym przestoju i błędach w zagrywce gospodarze dalej utrzymywali przewagę (16:12, 24:21). Skra zdołała obronić dwa setbole, ale przy decydującym zbiciu Bartłomieja Bołądzia nie miała nic do powiedzenia.
Podopieczni Roberta Prygla dobrą passę kontynuowali od pierwszych piłek trzeciej odsłony. Mieli kilku punktowe prowadzenie. Jednak zawodnicy Miguela Falasco szybko je zredukowali i wynik długo krążył wokół remisu (14:14, 18:18). I wtedy Czarni znów dokręcili śrubę. Po atakach Bołądzia oraz bloku i zbiciu z krótkiej Plińskiego zrobiło się 24:21. Skrze nie pomogło nawet sięganie w najtrudniejszych momentach po swego asa – Mariusza Wlazłego. Zdołała uskubać jeszcze jeden punkcik. Seta skończył bijąc po bloku Wojciech Żaliński.
Otwarcie kolejnego seta wskazywało, że radomianie pójdą za ciosem. Niestety od momentu, w którym prowadzili 4:3 nastąpiła seria zagrywek Marechala. Czarni mieli z nimi ogromne kłopoty i stracili kolejno 6 punktów. Ciąg dalszy seta był tylko konsekwencją tego fragmentu gry. Gospodarze walczyli o każdą piłkę, wydzierali punkty Skrze, w ataku szalał wprowadzony Igor Grobelny, ale przewagi zbytnio nie zdołali zmniejszyć i na drugą przerwę schodzili przegrywając 11:16. Dalej trener Prygiel korzystał ze zmian, by dać odpocząć liderom przed tie breakiem.
Decydujące starcie rozpoczął Marechal od ustrzelania zagrywka Westphala, ale zaraz Czarni odpowiedzieli bombą Żalińskiego. I tak trwała walka punkt za punkt, z tym że gospodarze oddawali je zbyt łatwo i często psując zagrywki, a sami musieli je zdobywać w akcjach. Przełamanie nastąpił gdy Żaliński uderzył w aut i przy zmianie stron Skra miała dwa punkty więcej. To wystarczyło mistrzom, w szeregach których pokaz gry dawał Mariusz Wlazły. MVP meczu został Karol Kłos.
Mimo porażki Czarni zagrali bardzo dobrze, najlepiej w tym sezonie. Wysoko powiesili poprzeczkę mistzrom Polski i zasłużyli na duże brawa od gorącej, radomskiej widowni.
Cerrad Czarni Radom – PGE Skra Bełchatów 2:3 (17:25, 25:23, 25:22, 18:25, 9:15)
Czarni: Bołądź, Pliński, Żaliński, Westphal, Kampa, Ratajczak, Kowalski (libero) oraz Wachnik, Oivanen, Grobelny, Kędzierski.
Skra: Wlazły, Kłos, Conte, Wrona, Uriarte, Marechal, Piechocki (libero) oraz Brdjović, Muzaj.