Jak na razie poziom piłkarskich Mistrzostw Świata może zadowolić nawet najwybredniejszych fanów futbolu. Szkoda, że nie starają się do niego dostosować sędziowie, którzy dokonują złych wyborów nawet w bardzo prostych i jednoznacznych sytuacjach. Skutecznie psują mi odbiór widowiska – to jakby ktoś do wykwintnej kolacji w znanej restauracji na stole wystawił chwasty zamiast kwiatów. Taki Giovani Dos Santos, gdyby arbiter uznał mu obydwa prawidłowo strzelone gole, byłby już teraz bohaterem Mundialu porównywanym z Neymarem (tak zresztą typowano już przed mistrzostwami), choć do jedynego gola też się przecież przyczynił. A tak musi znowu szukać swojej szansy…
Niespodzianki? Na razie jedna – to oczywiście rozmiary porażki mistrzów świata Hiszpanów z wicemistrzem Holandią. I tu mamy konkretny przykład roli trenera w przygotowaniu reprezentacji. Nawet jeśli „Oranje” nie odniosą sukcesu na mistrzostwach widać w ich zespole rękę arcyfachowca Louisa van Gaala. Jeszcze nie tak dawno wszyscy w holenderskiej kadrze kłócili się ze wszystkimi, zamiast grać w piłkę generowali kolejne konflikty. Dziś Arjen Robben na stadionie pełnym ludzi w czoło całuje Robina van Persiego przy aplauzie żywo reagujących fanów. Klimat w zespole, jak podkreślają w rozlicznych wywiadach uczestnicy wcześniejszych turniejów to pół sukcesu. Nie dostosujesz się? U Van Gaala nie zagrasz, u Nawałki wręcz przeciwnie, by przytoczyć konflikt Lewandowskiego z Błaszczykowskim czy parę innych. Dobrze widać jak brak atmosfery wpływa na postawę na boisku po grze futbolistów Kamerunu. Strajkujący o większą kasę zagrali tak marnie, że mogą jej w ogóle nie powąchać, choć podwyżki sobie wynegocjowali…
Gdy Mundial się rozpoczął, odetchnąłem z ulgą. Lżej mi teraz, że nie ma Polaków, bo jak patrzyłem na taki Meksyk czy Holandię, a nawet Chile, to w obecnej formie nasza kadra mogłaby zaliczać nawet dwucyfrowe wpadki. A tak wstydu nie ma, możemy tylko współczuć innym, np. Hiszpanii.
Nie wiem jak to wszystko wygląda w Brazylii od środka, ale jako telewizyjny konsument Mundialu nie odczuwam żadnego dyskomfortu związanego z licznymi problemami organizatorów. Relacje reporterów są sprzeczne, jedni będący na miejscu są zauroczeni, inni szukają dziury w całym. Przy mistrzostwach w RPA ja przynajmniej znajduję się na innej piłkarskiej planecie. Tam nie było piłkarskiego klimatu, tu jest.