No i umarł król. Wielka Hiszpania nie dość, że musi pożegnać się z mistrzostwami to robi to już w drugim meczu, a o stylu w jakim to się stało trudno nawet mówić. Bo stylu żadnego nie było., W meczu z Chile Hiszpanie mimo dużej presji sprawiali wrażenie sytych piłkarskich sukcesów i chyba nawet znudzonych życiem. Wiadome było, że taki moment nadejdzie, ale sposób w jaki podopieczni del Boscue jest nie do przyjęcia przez nawet najmniej krytycznego odbiorcy futbolu. Chile wręcz przeciwnie, 11 wygłodniałych wilków czerpało na placu radość z każdego kopnięcia. I nie wiem czy to było ich ostatnie słowo w zawodach. Sam mecz dość przeciętny, ale na grę Chilijczyków patrzyło się z przyjemnością. Warto tylko w podsumowaniu zaznaczyć, ze przebiegli oniw czasie spotkania prawie 118 km, zaś Hiszpanie nieco ponad 109…
Bez żadnej ambicji wyszli na brazylijskie boisko futboliści Kamerunu. Długo negocjowali ze swoim związkiem podwyżkę premii, potem nawet zastrajkowali, a tu premii nie będzie. 0:4 z wcale nie grającą w tym dniu na full Chorwacją przerwało jakiekolwiek marzenia, a o tym, jaka atmosfera panuje w kadrze „Nieposkromionych Lwów” może świadczyć fakt, że kilka razy o mało sami ze sobą się nie pobili. Chorwacji nie pozostało nic innego jak skrzętnie skorzystać z takiego prezentu.
Przeciwieństwo Kameruńczyków stanowili natomiast Australijczycy i szkoda bardzo, że po trzecim spotkaniu pojada do domu. Długo stawiali się mocno faworyzowanej Holandii, a przegrali jedynie na skutek braku doświadczenia i błędów taktycznych. Gra, technika, walka – to wszystko przyjemnie zaskakiwało i patrzyło się na to z wielką przyjemnością, zaś o to w futbolu chodzi (przebiegli w tym meczu 120 km, rywale - 115). Holendrzy? Zrobili swoje i stawiani są już w gronie faworytów do medali…