9 minut zabrakło Włochom, aby znaleźć się w mundialowym raju. Ale sami są sobie winni, bo stara piłkarska prawda mówi, że jeśli do awansu potrzebny ci remis, musisz zagrać o zwycięstwo. Granie na zero z tyłu tak się jednak często kończy, a Urugwajowi dopisało też po prostu piłkarskie szczęście. Tym samym kolejny wielki europejski faworyt musi jechać do domu.
Anglia w mocno przemeblowanym składzie zagrała z Kostaryką o honor. Nic wielkiego nie pokazała, choć miała swoje szanse. Rywale po raz kolejny w starciu z silnym rywalem zademonstrowali swoje walory, bardzo dobrą techniczną grę opartą na solidnej taktyce. Potwierdzili, że ich sukces w postaci pierwszego miejsca w grupie to nie jakiś przypadek.
Kolumbia grała z Japonią o przysłowiową pietruszkę, ale nie zastosowała wobec rywala taryfy ulgowej. 4:1 przypieczętowało pierwsze miejsce w grupie i rozbudziło aspiracje fanów. Mający niezły skład Japończycy w tych mistrzostwach zawiedli kompletnie, a ta porażka uznana została w tym kraju jako wstydliwa klęska.
Sprawcami największej na brazylijskim Mundialu stali się Grecy. Nikt na nich mnie stawial, zagrali dwa słabe mecze i mało kto stawiał na nich w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej, któremu do awansu wystarczał remis. Tymczasem gol Samarasa z ewidentnego karnego podyktowanego w końcówce doliczonego czasu gry wprowadził Grecję w jedną wielką ekstazę. Trzeba jednak przyznać, że tym razem zagrali z zębem i na mundialowym poziomie. Może warto preferować bardziej ofensywny styl gry?