Ach co to był za mecz!!! Wydawało się, że im bliżej końca eliminacji grupowych, tym częściej na boisku futbol zastępować będą szachy, ale nic z tych rzeczy. Jedenastki Niemiec i Ghany znowu pokazały, co to jest piękno futbolu, a zaskoczeniem dodatkowe stanowić może fakt, że akurat Niemcy za estetyczną dla oka grę chwaleni byli chyba najrzadziej z wielkich europejskiej piłki. Dodatkowo remis zamieszał nieco prosta wydawałoby się sytuacją w grupie, pokazując też, że te mistrzostwa tak naprawdę to może wygrać każdy – ważna jest dyspozycja i taktyka w danym dniu, okraszona odrobiną szczęścia.
Ale nudno nie było też i w pozostałych meczach. Gdyby nie arbiter, Iran mógł ten mecz spokojnie wygrać, tym bardziej, że Argentynę od remisu uratował „boski” Messi już w doliczonym czasie gry. Co ciekawe zawodnik ten przedreptał wcześniej cały mecz, ale jego strzał na wagę zwycięstwa Argentyny był naprawdę genialny. Iran zaś pokazał swoje inne oblicze – solidnej, silnej, nieźle grającej w defensywie drużyny. Argentyna znowu biła głową w mur, ale w jej grze zabrakło tak oczekiwanej przez fanów futbolu finezji. Co ciekawe, Irańczycy przebiegli w tym meczu 8 km więcej od rywali, a przecież zawsze uważali byli za zespół niezbyt pracowity. Na porażkę jednak nie zasłużyli.
Zwycięstwem z Bośnią i Hercegowiną do gry wróciła Nigeria. Jej szanse na awans wzrosły wydatnie, ale i tu swój udział miał sędzia. Tyle, że czeka ją teraz mecz z Argentyną, ta jednak już awansowała i nie musi się w tym pojedynku wysilać. Ten mecz jednak pokazał, jak i kilka innych, że na obiektywizm sędziów Ne ma co liczyć i wszystko trzeba wybiegać na boisku.