Kwietniowa gala była pierwszą w historii polskiego boksu, na której odbyły się dwie walki mistrzowskie: o czempionat globu (Łukasz Różański został mistrzem świata) i Starego Kontynentu.
Pojedynek z francuskim bokserem rozpoczął się spokojnie. Zaplanowana na dwanaście rund walka tempa nabrała dopiero w trzeciej odsłonie. Michał trafiał coraz częściej, a ciosy wyraźnie robiły wrażenie na jego rywalu.
Do przełomu doszło w czwartej rundzie. Cieślak potężnie trafił kombinacją ciosów, a Bregeon był liczony po raz pierwszy. Arbiter pozwolił jeszcze na kontynuowanie walki, ale ta nie trwała długo. Cieślak poszedł za ciosem i po kilkunastu sekundach los Francuza znów był w rękach sędziego. Chwilę później było już po wszystkim i z tytułu mistrza Europy cieszyć się mógł polski bokser.
- Tytuł mistrza Europy jest dla mnie ważny, ale ważniejsze jest to, co ten daje. Na pewno umacniam pozycję w rankingach i zbliżam się do trzeciej walki o mistrzostwo świata - powiedział radomianin.