Bokser z Radomia - w swoim stylu - zaczął ostro i bezkompromisowo. Rumun był szczelnie zakryty, więc po dwóch-trzech przestrzelonych sierpach, pięściarz z naszego miasta zaczął mocno i konsekwentnie obijać tułów swoimi hakami.
Na początku drugiej rundy Cieślak w zwarciu trafił krótkim prawym. Ilie żalił się, że dostał w tył głowy, przyklęknął, ale sędzia Leszek Jankowiak liczył do ośmiu. Michał polował, trochę chybił, aż w końcu wystrzelił prawym krzyżowym. Tym razem rywal już z wielkim trudem powstał na dziewięć. Polak doskoczył, bił już gdzie popadnie, nawet przez gardę, powalając go po raz trzeci. Ilie powstał, przyjął postawę, do przerwy pozostawało już tylko dziesięć sekund, ale i tak z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania. Szybko łatwo i przyjemnie - przynajmniej dla kibiców, bo Rumun zapewne Michała nie będzie wspominał z przyjemnością...
- Zacząłem spokojnie, ale wszedł mi ten prawy i było już po wszystkim. Fizycznie czuję się bardzo dobrze przygotowany. Efekty przynosi praca z Rafałem Wojdą nad przygotowaniem fizycznym i z każdym miesiącem przybywa mi trochę mięśni, a ja czuję się mocniejszy. Teraz zaczynam przygotowania do starcia z Siłłachem - powiedział po ogłoszeniu werdyktu radomianin.
Kolejną walkę podopieczny trenera Adama Jabłońskiego stoczy już 5 listopada na gali Polsat Boxing Night w Tauron Arenie w Krakowie. Rywalem Michała Cieślaka będzie Ukrainiec Ismaił Siłłach.
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>