Konieczność rezygnacji z udziału w Pucharze Polski to pierwsza poważna konsekwencja (skandal!) zawirowań organizacyjnych w Radomiaku,. Na dobre obserwujemy je od zakończenia minionego sezonu, ale tak naprawdę zaczęły się dopiero wcześniej...
Nowi właściciele nie są cudotwórcami, nie mają czarodziejskiej różdżki za pomocą, której mogą stworzyć drużynę złożoną z zawodników zdolnych do gry, na dodatek w ciągu doby potwierdzonych w Polskim Związku Piłki Nożnej.
Na tę chwilę prawda jest taka, że Radomiak nie ma zespołu. Owszem są piłkarze, ale wielu obecnie trenujących z Zielonymi nie powinno się nawet zjawić na drugoligowych zajęciach (w normalnych okolicznościach rzecz jasna), nie mówiąc już o próbie występów na tym poziomie. Prawdziwych wzmocnień nie ma, a że ubytki były spore, Radomiak jest znacznie słabszy od tego, który kończył sezon na 9. miejscu w tabeli.
Do ligi pozostało jeszcze dwa tygodnie. Rynek transferowy jest mocno przetrzebiony, ale jest jeszcze trochę czasu, zwłaszcza na znalezienie reżysera gry, a także przynajmniej jednego napastnika - te wzmocnienia są konieczne, jeśli drużyna ze Struga ma nie być chłopcem do bicia.
Owszem, celem nadrzędnym jest zaprowadzenie normalności w klubie, ale sportowe pole działania i w tym względzie jest nieodzowne - komentuje portal RadomSport.