Spotkanie na początku było dość wyrównane, a po rzutach wolnych Krzysztofa Szubargi to Asseco Arka minimalnie prowadziła. Świetnie z drugiej strony radzili sobie jednak Dayon Griffin oraz król strzelców całego sezonu, Jabarie Hinds. Gdynianie starali się być ciągle blisko, ale po 10 minutach to gospodarze byli lepsi - 23:17.
Trójki Daniela Walla oraz wsad Hindsa sprawiał, że w drugiej kwarcie przewaga urosła do 13 punktów. W ekipie goście świetnie radził sobie Marcin Kowalczyk, a swoje akcje dokładał Olaf Perzanowski. Asseco Arka zanotowała nawet serię 10:0 i po pierwszej połowie przegrywała tylko 38:45.
W trzeciej kwarcie zespół trenera Piotra Blechacza wychodził nawet na prowadzenie dzięki trójce Filipa Dylewicza. Na to jednak serią 8:0 zareagował HydroTruck, który szybko wracał na właściwą ścieżkę. Rywale ciągle byli jednak blisko, bo świetnie prezentował się Perzanowski. Po trójce Krzysztofa Szubargi przegrywali zaledwie 63:61.
W ostatniej kwarcie do ataku radomian włączył się Aleksander Lewandowski, a ekipa trenera Roberta Witki zanotowała nawet serię 14:0! To był kluczowy moment spotkania, bo Asseco Arka nie była w stanie już odrobić strat. Mecz zakończył się wynikiem 84:73.
Tabela - tutaj.
Pandemiczny sezon nie był łatwy dla nikogo, ale dla HydroTrucku najważniejsze było utrzymanie, a później zajęcie jak najwyższego miejsca na zakończenie rozgrywek. I mimo olbrzymich problemów w pierwszej części sezonu, ta końcówka w wykonaniu podopiecznych trenera Roberta Witki była już obiecująca. 14. miejsce może chluby nie przynosi, ale nasza drużyna zakończyła rozgrywki z takim samym bilansem, co Anwil Włocławek, więc... może jednak nie było aż tak źle?
HydroTruck Radom - Asseco Arka Gdynia 84:73 (23:17, 22:21, 18:23, 21:12)
HydroTruck: Hinds 18, Griffin 15, Ostojić 14, Wall 12, Lewandowski 10, Zalewski 8, Piechwoicz 3, Zegzuła 2, Prahl 2, Domański.
Arka: Perzanowski 20, Vragović 14, Kowalczyk 13, Szubarga 9, Dylewicz 7, Kobel 4, Witliński 4, Kaszowski 2, Nowicki.