Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze - dzięki akcjom Bretta Prahla i Marcina Piechowicza prowadzili 12:4. Straty starał się zmniejszać Lee Moore, a po trafieniu Sachy Killeya-Jonesa MKS przegrywał zaledwie dwoma punktami. HydroTruck odpowiedział serią 8:0 i po wsadzie Aleksandra Lewandowskiego po 10 minutach prowadził 25:15.
W drugiej kwarcie dąbrowianie starali się powoli zbliżać, ale to ekipa trenera Roberta Witki m.in. dzięki Nickolasowi Nealowi utrzymywała wyraźną przewagę. MKS później przyspieszył, był bardziej skuteczny i po trójce Elijaha Wilsona zmniejszył różnicę do zaledwie dwóch punktów. Rzut z dystansu Dayona Griffina ustawił wynik po pierwszej połowie na 39:34.
Trzecią kwartę zespół trenera Alessandro Magro rozpoczął od serii 8:0 i wyszedł na prowadzenie! Nie trwało to jednak długo, bo z dystansu zaczął trafiać… Daniel Wall. Jego trójki w lepszej sytuacji ustawiały HydroTrucka. Spotkanie zdecydowanie się wyrównało, a Filip Zegzuła sprawił, że po 30 minutach lepsi byli gospodarze - 59:56.
W czwartej kwarcie radomianie uciekali nawet na dziewięć punktów po trafieniach Neala. Straty ponownie zmniejszał Lee Moore, ale ekipa trenera Witki nie chciała pozwolić na zbyt wiele. MKS ciągle był blisko - nie potrafił jednak doprowadzić chociażby do remisu. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 81:74.
Tabela - tutaj.
Kolejny mecz radomianie rozegrają już w środę (godz. 19:30), gdy u siebie podejmą Polpharmę.
HydroTruck Radom - MKS Dąbrowa Górnicza 81:74 (25:15, 14:19, 20:22, 22:18)
HydroTruck: Griffin 17, Neal 14, Zezguła 14, Wall 14, Prahl 11, Ostojić 6, Piechowicz 3, Lewandowski 2.
MKS: Killeya-Jones 19, Moore 17, Wilson 13, Nowakowski 13, Kroczak 6, Piechowicz 2, Motylewski 2, Karacić 2.