Gospodarze na początku mogli liczyć na trójki Martinsa Laksy i Yannicka Franke, przez co prowadzili 8:2. Filip Zegzuła oraz Jabarie Hinds sprawiali, że HydroTruck po chwili był już bardzo blisko. Pod koszami niezwykłą aktywnością wykazywał się Kacper Borowski, ale rywale ciągle skutecznie odpowiadali. Ostatecznie po trafieniu z dystansu Franke po 10 minutach było jednak aż 29:19.
W drugiej kwarcie obie drużyny miały problemy ze skutecznością, co oznaczało, że mecz już nie był aż tak ofensywny. Sytuację cały czas starał się zmieniać Hinds i rzeczywiście po części odrabiał straty. Kolejne akcje Dziemby i Laksy dawały jednak lublinianom sporo spokoju. Dzięki trafieniu Kamila Łączyńskiego pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 46:35.
Trzecią kwartę gospodarze rozpoczęli od serii 5:0 i powoli kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Jabarie Hinds dwoił się i troił, ale to ciągle było zdecydowanie za mało na przeciwników. Później do ataku włączył się Roberts Stumbris, a ekipa trenera Roberta Witki przegrywała już tylko pięcioma punktami. Dzięki akcji Kacpra Borowskiego lublinianie po 30 minutach prowadzili 66:57.
W kolejnej części meczu Pszczółka Start zanotowała serię 9:0 i po trafieniu Mateusza Dziemby miała nawet 15 punktów przewagi. Tego HydroTruck nie był już w stanie odrobić. Ostatecznie zespół trenera Davida Dedka zwyciężył 86:78.
Tabela - tutaj.
W następnej kolejce radomianie zagrają na wyjeździe z Astorią Bydgoszcz. Spotkanie rozegrane zostanie w piątek (15 stycznia) o godz. 17:35.
Start Lublin - HydroTruck Radom 86:78 (29:19, 17:16, 20:22, 20:21)
Start: Franke 24, Laksa 21, Łączyński 10, Dziemba 9, Szymański 9, Borowski 7, Davis 5, Jeszke 2, Pszczoła, Pelczar, Obarek.
HydroTruck: Hinds 24, Griffin 15, Stumbris 11, Ostojić 10, Zegzuła 8, Prahl 4, Wall 2, Piechowicz 2, Lewandowski 2.