Na początku pojedynek układał się zdecydowanie po myśli naszego zespołu, który po rzutach wolnych Artura Mielczarka prowadził już 7:0. Odpowiadali na to Mathieu Wojciechowski oraz Aleksander Dziewa, ale po akcji 2+1 Roda Camphora gospodarze mieli nawet 10 punktów przewagi. Michael Humphrey świetnie radził sobie jednak pod koszami i ostatecznie po 10 minutach było tylko 20:18.
W drugiej kwarcie WKS Śląsk ciągle był bardzo blisko, a dzięki trójkom Danny’ego Gibsona i Kamila Łączyńskiego, goście wyszli na prowadzenie! To nie był koniec dobrej serii ofensywnej ekipy trenera Olivera Vidina - kolejne rzuty z dystansu Devoe Josepha dały nawet 12 punktów przewagi wrocławianom. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 48:34.
Carl Lindbom i Obie Trotter starali się trzymać radomian w grze w trzeciej kwarcie. Goście kontrolowali jednak sytuację, nie pozwalając na zbyt wiele przeciwnikom. W pewnym momencie HydroTruck zanotował jednak serię 7:0, a po trójce Roda Camphora przegrywali zaledwie trzema punktami! Po 30 minutach było 61:64.
Zaraz na początku kolejnej części meczu Artur Mielczarek doprowadził do wyrównania. Serią 10:0 zareagowali jednak wrocławianie i wszystko wracało do "normy". Ekipa trenera Roberta Witki nie zamierzała się jednak poddawać - dzięki akcji Camphora znowu przegrywała ponownie zaledwie dwoma punktami. Ważne rzuty trafiał jednak w końcówce Devoe Joseph, a zespół z Wrocławia zwyciężył ostatecznie 87:83.
Tabela - tutaj.
W następnej kolejce radomianie zagrają na wyjeździe ze Startem Lublin. Spotkanie rozegrane zostanie w poniedziałek (20 stycznia) o godz. 20.
HydroTruck Radom - WKS Śląsk Wrocław 83:87 (20:18, 14:30, 27:16, 22:23)
HydroTruck: Camphor 21, Bogucki 19, Mielczarek 17, Lindbom 14, Trotter 12, Piechowicz, Wall, Zegzuła.
Śląsk: Joseph 23, Humphrey 17, Gibson 13, Dziewa 9, Łączyński 9, Dorn 6, Wojciechowski 4, Chrabascz 3, Gabiński 3, Musiał.