Radomiak zawsze miał w swych szeregach technicznie i taktycznie zaawansowanych piłkarzy, którzy stanowili o sile zespołu. Nie inaczej było jeszcze pół roku temu. Marcin Figiel, Piotr Wlazło, Samuelson Odunka, Kabir Ojikutu, Aleksiej Dubina, Piotr Prędota – to zawodnicy, którzy robili różnicę, a dodatkowo jak Figiel czy Wlazło byli liderami. Wokół nich inni, jak Piotr Kornacki, Radosław Radecki, Marcin Byszewski, Łukasz Derbich czy Jakub Cieciura potrafili grać lepiej niż można byłoby się tego spodziewać. Dziś pozostawieni bez boiskowych liderów są zagubieni.
Rewolucja zamiast ewolucji
Jak to się stało, że trener Janusz Niedźwiedź, który po Arminie Tomali w maju przejął Radomiaka, nie docenił możliwości i potencjału drużyny i najlepszych zawodników? Gołym okiem było widać, że utrzymanie trzonu kadry i wzmocnienie jej trzema, góra czterema wartościowymi zawodnikami pozwoli na walkę o wysokie miejsce w czołówce. Trener Niedźwiedź zdecydował się jednak na rewolucję.
Sytuacji w klubie nie sprzyjała, zmiana właściciela. Od nowego, Piotra Nowocienia, szkoleniowiec otrzymał wolną rękę w budowaniu składu. Czas pokazał, że był to błąd. Zostawienie tak ważnej decyzji w rękach niedoświadczonego trenera doprowadziło Radomiaka na 17, przedostatnie miejsce w tabeli.
Trener Niedźwiedź pozbył się niemal polowy składu w tym liderów, przekonując, że na ich miejsce pojawią się inni, zapewniający nową jakość. W Radomiaku zameldowali się wszyscy zawodnicy, których sobie zażyczył (z jednym wyjątkiem). Z całym szacunkiem dla nich, ale boisko zweryfikowało twierdzenia szkoleniowca na ich niekorzyść. Każdy z nich jest o klasę, dwie słabszy od piłkarzy, którzy odeszli ze Struga.
Zgubili swój styl
Jaką jakość wybrańcy trenera Niedźwiedzia stworzyli, najlepiej widać nie tylko po wynikach, ale głównie po grze. Radomiak na jesień nie potrafił utrzymać się przy piłce, zbyt często pozbywał się jej grając długimi wykopami (wcześniej nie do pomyślenia). Zieloni zupełnie zagubili swój styl w budowaniu ataku pozycyjnego, nie potrafili zdominować nawet słabszych przeciwników. I żeby było jasne - to nie wina samych zawodników. Oni, dobrani przez Janusza Niedźwiedzia, grają jak potrafią, ale na pewno nie jest to drugoligowy poziom. W końcu nie tworzą „charakternego” zespołu, żeby użyć ulubionego przez Janusza Niedźwiedzia słowa.
Nie chcę tu oceniać zaangażowania i ambicji zawodników - to powinien być warunek niezbędny do grania i wygrywania. Na pewno jednak były one różne u zawodników od lat związanych z Radomiakiem i „najemników”. A czy w każdym meczu każdy dał z siebie 100 procent, wiedzą już tylko sami piłkarze.
Wrócą Figiel i Wlazło?
Jeśli chodzi o następców Janusza Niedźwiedzia, Mirosława Kosowskiego i Marcina Jałochę, trudno od nich wymagać, by z takiego materiału zbudowali w kilka tygodni drużynę o innej charakterystyce. Zespół dograł w zastanym składzie jesień i teraz czas na zmiany.
Jak się dowiedziałem, w klubie pojawił się pomysł by wrócić do duetu Figiel Wlazło. Patrząc na to co napisałem wyżej, trudno bym nie był zwolennikiem tego rozwiązania. Obaj z Radomiaka trafili do I ligi – odpowiednio do Dolcanu Ząbki i Wisły Płock. W nowych klubach radzą sobie różnie, co nie zmienia faktu, że w zielonych barwach stanowili zgrany duet, potrafiących natchnąć drużynę do walki. Przy Struga się sprawdzili a Wlazło przecież wychowal sie przy Struga i do dziś odwiedza klub.
A może też inni radomianie?
Trener Jałocha zapowiada, że jeśli zostanie w Radomiu, kibice na wiosnę zobaczą zupełnie inny zespół, jak mówi „przynajmniej zostawiający zdrowie na boisku”. Z kilkoma zawodnikami na pewno trzeba rozwiązać kontrakty a na ich miejsce sprowadzić nowych. Zapewne trener Jałocha ma dobre rozeznanie kogo kim należy zastąpić. Ode mnie tylko mała podpowiedź. Zresztą o tym rowiązaniu mówiło się już w klubie.
Po boiskach I i II ligi biega kilku niezłych zawodników z Radomia, także z bogatą i pozytywną przeszłością w Radomiaku, jak np. Paweł Tarnowski (obecnie Dolcan). Może warto sięgnąć po nich. Im ambicji nie powinno zabraknąć. Jak mówią zawodnicy, gdy na trybunach są rodzina, przyjaciele, koledzy, od razy w człowieka wstępują dodatkowe siły. Poza tym wydawanie miejskich stypendiów na piłkarzy mających radomskie korzenie, spotka się na pewno z większą przychylnością, innych niż piłkarskie środowisk.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>