Przed meczem okazało się, że wciąż do gry w Radomiaku nie jest potwierdzony Chinonso Agu. A jak ważny to zawodnik dla zielonych pokazały nie tylko sparingi ale i pierwsza połowa meczu ze Świtem gdy go zabrakło.
Goście grając dosyć ostro zdominowali Radomiaka i częściej przebywali na połowie gospodarzy, a bramkę zdobyli przy pierwszej groźniejszej akcji i pierwszym celnym strzale.
Gra zielonych nie napawała optymizmem. Kiedy w przerwie na trybunach kibice martwili się o to co będzie dalej, trener Jacek Magnuszewski musiał w szatni trafić do głów swoich zawodników jakimiś przekonywującymi argumentami, bo w drugiej połowie zobaczyliśmy zupełnie innego Radomiaka.
Akcje zaczęły się zazębiać i być groźniejsze, a radomianie wywierali na piłkarzach Świtu taką presję, że ci zaczęli popełniać błędy. Pierwszy w swoim stylu wykorzystał Leandro. Drugiego gola po dośrodkowaniu Aleksieja Dubiny i oszukaniu całej obrony, łącznie z bramkarzem, zdobył Maciej Świdzikowski. Trzecie trafienie to zasługa Krystiana Putona, który dorzucił piłkę w pole karne, a celnie do siatki trafił Kacper Wnuk.
Radomiak pokazał w drugiej połowie, że tkwi w nim potencjał. Musi jednak go pokazywać przez cały mecz, bo 45 minut dobrej, czy nawet bardzo dobrej gry może w starciu z groźniejszym przeciwnikiem nie wystarczyć. Browo jednak za zespołu za podniesienie się i pokazanie charakteru.
RADOMIAK RADOM - ŚWIT NOWY DWÓR MAZ. 3:1 (0:1)
Bramki: Leandro (52.), Świdzikowski (83.), Wnuk (85.) - Zawiska (19.)
Radomiak: Kula - Cieciura, Świdzikowski, Dubina, Karaskek (72. Serodziński), K. Puton, W. Puton, Radecki, Barzyński (66. Wnuk), Leandro (88. Winiarski), Śliwiński (78. Stanisławski).
Świt: Domżał - Kamiński, Reinaldo, Krzymiński, Drewnowski, Duda, Nowotka, Szabat, Makowski (66. Basiuk), Szczpeański, Zawiska (82. Melon).