Czarni zaczęli zdecydowanie. Kampa kilka razy zgubił blok Będzina, w ataku razili Zaliński, Bołądź, Wetphal i na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:4. Później nastąpił jednak przestój radomian, a goście grali dobrze pasywnym blokiem, bronili i skutecznie atakowali. Doszli Czarnych i prowadzili nawet 13:12 i 14:13. To było jednak wszystko na co im gospodarze pozwolili, a przy tym sami zaczęli popełniać błędy.
Drugi set to zupełna dominacja Czarnych, w każdym elemencie gry. Seriami świetnych zagrywek popisywał się Bołądź, a kilka razy radomianie blokowali pod stopy podopiecznych trenera Dacewicza.
Bardziej wyrównana była partia trzecia. Zbyt rozluźnieni zawodnicy trenera Prygla liczyli chyba, że jest już po meczu, lecz rywale dzielnie walczyli i długimi fragmentami utrzymywali jedno-, dwupunktowe prowadzenie. Na drugiej przerwie tablica wyświetlała już jednak jeden punkt przewagi Czarnych, w których grali już rezerwowi – Wachnik i Ratajczak. Jeszcze przez kilka piłek trwała gra punkt za punkt, ale już końcówka już wyraźnie dla gospodarzy.
Zadowolony ze zwycięstwa ale niezbyt z gry zespołu był trener Robert Prygiel. - Widać, że jeszcze nie wszyscy dobrze rozumieją się z Lukasem Kampą, ale z czasem to musi się zmienić. Już myślimy o środowym meczu z Gdańskiem. Bartek Bołądź na pewno zagra w nim lepiej, bo jak to u młodego zawodnika jego forma może jeszcze falować - stwierdził szkoleniowiec Czarnych.
CERRAD ZCARNI RADOM – BANIMEX BĘDZIN 3:0 (25:22, 25:17, 25:22)
CZARNI: Bołądź, Pliński, Grzechnik, Żaliński, Westphal, Kampa, Kowalski (libero) oraz Kędierski, Grobelny, Wachnik, Ratajczak.
BANIMEX: Kowalski, Hebda, Sarnecki, Pawliński, Gaca, Hunek, Milczarek (libero) oraz Warda, Żuk, Wójtowicz