Faworyci pojedynku, aktualni wicemistrzowie Polski, poważnie potraktowali mecz z Czarnymi. Przyjechali do Radomia dzień wcześniej, odbyli trening w specyficznej dla większości ligowców hali MOSiR. W efekcie, co prawda po bardzo wyrównanym meczu, zdobyli komplet punktów. - Szkoda pierwszego i czwartego seta, nie udało się urwać punkcika. Wtedy spokojniej kładlibyśmy się dziś spać - załował po meczu trener Carnych Robert Prygiel.
Do drugiej przerwy technicznej I seta Czarni praktycznie grali bez ataku. Tym co utrzymywało ich na dystansie trzech punktów za Resovią był blok. Gdy w drugiej części partii, za sprawą głownie Bołądzia, radomianie zaczęli być groźni także ofensywie wystarczyło to do wyjścia na prowadzenie w samej końcówce i dwa setbole, które goście jednak obronili. Niestety w dwóch następnych decydujących akcjach dwukrotnie chalange wskazywał na Resovię.
W drugiej odsłonie meczu sytuacja się odwróciła. Teraz to gospodarze utrzymywali kilkupunktową przewagę. W ataku rządził Bołądź, środkowi dobrze kierowali blokiem. Prowadzenie 16:13 na drugiej przewie dawało powody do optymizmu przed kolejnymi akcjami. I faktycznie Czarni zaraz uzyskali najwyższe do tej pory prowadzenie w meczu 20:15, a Bołądzia w ataku wspierał Żaliński. Trener Resovii jeszcze szukał szans w zmianach, ale nic to nie dało.
Bardzo wyrównane otwarcie trzeciego seta: 3:3, 6:6. Później 10:10 i 13:13. Wtedy trzy z rządu błędy własne radomian – duży aut w ataku, złe rozegranie i podwójne odbicie – sprawiły, że rzeszowianie na drugiej przerwie mieli 3 oczka więcej. Pojawienie się Wachnika za Żalińskiego niewiele zmieniło sytuację i gospodarzom nie udało się odwrócić losów tej części. Co prawda nadzieje w serca kibiców wlał Westphal, po którego dwóch asach zrobiło się 21:23, lecz to było wszystko co byli w stanie miejscowi zrobić.
Partię czwartą lepiej rozpoczęła Resovia, wychodziło doświadczenie i bardziej wyrównany skład. Dlatego na tablicy szybko mieliśmy wynik 4:8, a potem 7:11. I wtedy coś drgnęło, Czarni odrobili na 12:13, wydawało się, że zaraz będzie remis, lecz Żalińskiemu zadrżała ręka – zamiast zbijać na pojedynczym bloku, kiwał. Resovia zaraz znów odskoczyła na trzy, cztery punkty,– 13:16, 15:19. Dzięki pojeyńczemu blokowi i punktowa zagrywce Żalińskiego i szalejącemu w ataku Bołądziowi zrobiło się 20:21, a po ataku Żalinkiego 23:23. Pierwszego setbola miała Resovia, lecz znów Żaliński poradził sobie w ataku, przy drugim Bołądź przebił się przez potrójny blok, a trzeciego obronił Czarnym Westphal. W czwartym setbolu Resovia wykorzystała kontrę.
CERRAD CZARNI RADOM - ASSECO RESOVIA RZESZÓW 1:3 (26:28, 25:19, 21:25, 26:28)
Czarni: Bołądź, Pliński, Grzechnik, Żaliński, Westphal, Kampa, Kowalski (libero) oraz Kędzierski, Oivanen, Wachnik, Ratajczak.
Resovia: Nowakowski, Tichacek, Konarski, Buszek, Holmes, Penchev, Ignaczak (libero) oraz Schops, Drzyzga, Dryja.