Damian Markowski: Po takiej inauguracji wiosny w Elblągu, chcieliście jak najszybciej zagrać kolejny mecz i zrehabilitować się za porażkę 1:2 z Olimpią. To chyba się udało, bo nie dość, że zdobyliście ważne trzy punkty, to powróciliście na zwycięską ścieżkę i fotel lidera II ligi.
Artur Haluch: Zgadza się. Wymazaliśmy z pamięci ten mecz w Elblągu i chcieliśmy jak najszybciej się zrehabilitować i to zrobiliśmy. Bardzo się z tego powodu cieszymy, gdyż cała drużyna pokazała charakter, a to jest najważniejsze w takich sytuacjach.
Do rundy wiosennej przygotowywaliście się na obozie we Włoszech. Jak oceniasz to zgrupowanie?
Pozytywnie. Trenowaliśmy na grząskich, naturalnych boiskach, więc w nogi na pewno nam to "weszło", ale przede wszystkim kluczowe było wyjechanie gdzieś razem, aby zintegrować drużynę, żeby był monolit i to się udało.
Do pewnego momentu, byłeś w tym sezonie podstawowym golkiperem Radomiaka. Następnie w Twoje miejsce "wskoczył" Mateusz Kochalski, który zagrał też w Elblągu. Z Rozwojem to jednak Ty pojawiłeś się w bramce i zagrałeś bardzo dobre zawody. Jak oceniasz te roszady na pozycji nr 1?
Nie mnie to oceniać. To jest decyzja trenera. Ja robię swoje, robię to, co do mnie należy i tyle. Zawsze chcę oddać to, co robię na treningach, podczas meczów ligowych - to jest dla mnie najważniejsze. Decyzją trenera jest natomiast to, kto wychodzi w pierwszym składzie. Dla mnie przede wszystkim liczy się dobro zespołu.
Byłeś w Radomiaku już rok temu. Z bliska widziałeś jak nasza drużyna przegrała walkę o awans na zaplecze Ekstraklasy. Te rundy wiosenne w ostatnich latach ekipie z Radomia nie wychodziły. Po Elblągu, pojawiły się głosy, że teraz będzie podobnie. Co byś przekazał kibicom, jakbyś ich uspokoił, właśnie po takim meczu, jak z Rozwojem?
Najważniejsze jest to, żeby cały Radomiak był razem: i kibice, i zawodnicy. My będziemy robić swoje, fani też niech robią swoje. Uważam, że na koniec sezonu wszyscy razem będziemy się cieszyć, dlatego tak ważne jest, abyśmy byli jedną wielką drużyną, musi być jedno wielkie zielone serce i będzie dobrze (uśmiech).
A jaki jest klucz, żeby takie rundy już się nie powtórzyły i żeby Radomiak w końcu awansował do I ligi?
Nie ma żadnego klucza. Ciężko mi powiedzieć, co nie zatrybiło w poprzednich rozgrywkach, to był po prostu pech, taka jest piłka. Teraz potrzebna nam jest ciężka praca, od meczu do meczu, walka - a wynik na pewno przyjdzie. Nie możemy patrzeć na innych, trzeba patrzeć na siebie, jeżeli tak będzie, to wszystko będzie w porządku. Musimy zapier*****, nie gadać (śmiech)!