Jak poinformowała dziś rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas, prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa w Kozienicach podjęła taką decyzję "wobec stwierdzenia znamion czynu zabronionego".
Wyjaśniła, że w toku śledztwa stwierdzono liczne zaniedbania ze strony policji i straży miejskiej, ale jednocześnie naruszenia te - jak zaznaczyła - nie stanowią przestępstwa w rozumieniu Kodeksu karnego. Stąd decyzja prokuratury o umorzeniu postępowania wobec stwierdzenia znamion czynu zabronionego.
Galas podkreśliła, że funkcjonariusze odpowiedzialni za zabezpieczenie marszu KOD zostali wkrótce po zajściach ukarani dyscyplinarnie w ramach przeprowadzonych postępowań służbowych wewnątrz jednostek. Zdaniem prokuratury, były to kary dość dotkliwe.
W ocenie prokuratora, zabezpieczenie marszu nie było odpowiednie i adekwatne do sytuacji. - Zgromadzenie zostało zgłoszone przed terminem i był czas na właściwe i skuteczne zorganizowanie zabezpieczenia manifestacji - stwierdziła rzeczniczka. Zaznaczyła jednak, że słaby nadzór i organizacja pracy w ramach jednostek nie stanowi w tym przypadku znamion przestępstwa. Dlatego poprzestano na postępowaniach wewnętrznych, służbowych i karach dyscyplinarnych. Kilka dni po zajściu kontrola z Komendy Głównej Policji wykazała uchybienia przy realizacji zabezpieczenia zgromadzenia w postaci skierowania zbyt małych sił policji na marsz KOD-u. Ze stanowiska odwołany został komendant miejski policji w Radomiu oraz dwaj komendanci komisariatu, który był odpowiedzialny za zabezpieczenie manifestacji. Nieco później prezydent Radomia zwolnił z pracy szefa radomskiej Straży Miejskiej.
Zajścia na manifestacji KOD
24 czerwca ub. roku grupa ubranych w koszulki Młodzieży Wszechpolskiej młodych ludzi pojawiła się na manifestacji KOD zorganizowanej z okazji rocznicy radomskiego Czerwca '76. Wykrzykiwali hasła; m.in. "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!". Działacze i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji starali się zagłuszać narodowców sygnałami z syren, brawami i gwizdami.
W pewnym momencie doszło do starcia pomiędzy członkami obydwu grup. Przedstawiciele KOD informowali potem na portalach społecznościowych, że jeden z ich działaczy został zaatakowany przez przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej. Ci z kolei twierdzili, że musieli bronić swojego kolegi, zaatakowanego przez przedstawiciela KOD.
W związku z incydentem na marszu zarzuty pobicia działacza KOD usłyszało trzech młodych mężczyzn. Prokuratura zastosowała wobec nich dozory policyjne. Za pobicie grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Śledztwo w tej sprawie trwa nadal.