Stanisław Karczewski ogłosił w "Porannej rozmowie" w RMF FM, że dziś rezygnuje z funkcji wicemarszałka Senatu i wraca do zawodu. Przyznał, że źle mu się współpracuje z marszałkiem Grodzkim, ale na decyzję o rezygnacji wpłynęło wiele czynników. Powiedział, że cały czas będzie senatorem, ale wraca też do zawodu lekarza.
- W tym roku kończy mi się okres wygaszenia mojego prawa do wykonywania zawodu, a to jest piękny zawód - stwierdził. Zdradził, że będzie pracował w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą. - Ciągnie wilka do lasu. Czuję się tam jak ryba w wodzie. Świetnie zostałem tam przyjęty przez koleżanki i kolegów - podkreślił.
Stanisław Karczewski tłumaczył swoją decyzję. "Nikt nie wywierał na mnie presji"
- Zgodnie z ustaleniami, mamy niestety tylko jedno miejsce w prezydium i w to miejsce będziemy rekomendować byłego wicemarszałka z poprzedniej kadencji, pana senatora Marka Pęka - powiedział na konferencji prasowej. Potwierdziły się w ten sposób nieoficjalne informacje Wirtualnej Polski.
Podkreślił, że postanowił zrezygnować, nie chcąc wchodzić w konflikt na jeszcze wyższym poziomie emocji z marszałkiem Grodzkim. - Zdecydowałem się na powrót do pracy w szpitalu, ale w dalszym ciągu będę aktywnym politykiem - zapewnił.
Jeśli chodzi o pracę jako lekarz, powiedział, że w czwartek będzie podpisywał pierwsze umowy. - Czuję się potrzebny dla pacjentów i wiem, że pacjenci czekają również na mnie, że czekają również moi przyjaciele, koledzy, lekarze - mówił Karczewski. Przyznał, że ma propozycje pracy z różnych szpitali.
Karczewski przyznał, że był namawiany do pozostania na tym stanowisku. Zapewnia, że rezygnacja była jego własną decyzją i nikt nie wywierał na nim presji w tym względzie. Zaapelował jednocześnie do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego o rozpoczęcie pracy nad ustawą dotyczącą wyborów jeszcze dziś. - Senat jest najmocniejszym ogniwem opozycji. Służy do walk z rządem. Potrzeba mocnej mobilizacji i aktywności senatorów PiS - dodał.