Kiedy konwojenci prowadzili go na salę rozpraw, zignorował pytanie dziennikarzy o to, czy przyznaje się do winy. W czasie śledztwa konsekwentnie twierdził, że ze śmiercią żony nie ma nic wspólnego.
Prokuratorzy ustalili jednak, że to on jest mordercą. - Zadał jej wielokrotnie uderzenia narzędziem tępym i twardym w lewą część głowy, powodując liczne rany - czytał prokurator w akcie oskarżenia.
Po tym, jak skończył czytać, dziennikarze i publiczność zostali wyproszeni z sali. Przewodnicząca składu sędziowskiego Renata Król wyłączyła w części jawność rozprawy - na czas zeznań oskarżonego i członków rodziny zabitej. Decyzję podjęła po tym, jak zawnioskowali o to synowie Danuty W. oraz prokurator.
Póki co, terminy kolejnych rozpraw nie są znane.