Marek Wiatrak: W mediach pojawiło się zaproszenie na spotkanie osób chcących działać w ramach stowarzyszenia Bezpartyjni Radomianie. Po wyborach samorządowych, dla was nie za bardzo udanych, to ma być nowe otwarcie?
Robert Dębicki: Chciałbym sprostować. Wzięliśmy udział w wyborach jako nowy podmiot na samorządowej scenie Radomia. Te wybory były dla nas udane. Natomiast nie spełniły naszych oczekiwań, jeśli chodzi o liczbę radnych. Metoda D’Hondta była bezwzględna. Procenty nie przełożyły się na mandaty.
Przypomnijmy, zdobyliście 9% poparcia wśród radomian, co jednak przełożyło się tylko na jeden mandat w Radzie Miejskiej dla Kazimierza Woźniaka.
Tak, zdobyliśmy jeden mandat, jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że Bezpartyjni Samorządowcy odebrali nam jakieś 2,5%, moglibyśmy liczyć w tych wyborach na ponad 11%. Jeśli dodamy do tego również takie komitety wyborcze, jak Rafała Czajkowskiego czy też Kukiz'15, który też w jakiś sposób skupia wyborców stawiających na bezpartyjność, to potencjał tego bezpartyjnego rynku w Radomiu wynosi około 23% całego elektoratu. Uważamy, że to bardzo dużo. W związku z powyższym, nie chcemy tego tak zostawić.
Myślę, że to co pozytywnego zrobiliśmy w kampanii, nasze pomysły na rozwój Radomia spowodowały, że wiele osób nam zaufało. Dlatego po prostu chcemy i musimy kontynuować ten projekt! Mamy swojego radnego i to jest bardzo ważne, bo jego głosem chcemy przekazywać swoje projekty obywatelskie dla naszego miasta.
Organizujecie spotkanie dla osób chcących działać w podobny sposób. Na kogo liczycie, kto przyjdzie na to spotkanie?
Po pierwsze mamy swoją drużynę, która wystartowała w wyborach i tam już objawiło się kilka, czy kilkanaście osób, które przyszły do nas z konkretnymi pomysłami, projektami. Planujemy tworzyć grupy, które się będą tymi projektami zajmować. Ponadto chcemy zaprosić ludzi, którzy chcieliby działać społecznie, a którzy jeszcze swoich projektów nie mają. Chcemy stworzyć dla nich warunki, by mogli zaangażować się w takie społeczne działania, przyłączyć się do realizacji któregoś z naszych projektów.
Zapraszamy także tych aktywnych mieszkańców, którzy mają już jakiś swój projekt, chcieliby działać i go realizować, lecz potrzebują wsparcia, choćby pomocy w pracy z dokumentami, wskazania ścieżki do realizacji swego pomysłu. Na wszystkie takie osoby jesteśmy otwarci i zapraszamy je na spotkanie. Przygotowaliśmy deklaracje członkowskie, więc każdy, kto będzie chętny po tym spotkaniu, może wstąpić do naszego stowarzyszenia. Chcemy wspólnie z takim aktywnymi radomianami realizować pomysł na nowoczesny, obywatelski samorząd w naszym mieście.
Kiedy i gdzie to spotkanie?
22 stycznia o godzinie 17:30 w Elektrowni.
A czy to nie jest już pomysł na jesienne wybory parlamentarne, przygotowanie do nich?
Bezpartyjni Radomianie to jest pomysł stricte samorządowy, ale po wyborach spotkaliśmy się z całą naszą drużyną i padło pytanie wtedy, czy nasi aktywni członkowie, chcieliby wziąć udział w wyborach parlamentarnych w ramach dużego bloku bezpartyjnego? Oczywiście, jeśli taka okazja by się pojawiła. 90% osób wyraziło chęć podjęcia takiego działania, w związku z tym otwieramy się na ogólnopolskie inicjatywy.
Na dziś sami w wyborach nie wystartujemy, ale wiemy o tym, że rysuje się dużo możliwości. Na przykład Bezpartyjni Samorządowcy (ruch ogólnopolski - przyp. red.) szykują do tych wyborów. Wiemy, że są rozmowy o koalicji z innymi podmiotami, które mogłyby zrzeszyć się w jeden. Póki co, forma tego ugrupowania pozostaje otwarta.
Czyli dążycie do tego, by przedstawiciele Bezpartyjnych Radomian znaleźli się na listach takiego ogólnopolskiego ugrupowania?
Dokładnie. Dostaliśmy propozycję podjęcia rozmów, więc będziemy w nich uczestniczyć, ale na razie jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. Na razie musimy się organizować tu, w Radomiu. Podjąć kolejne działania obywatelskie, samorządowe, w nich się sprawdzić i z tym potencjałem iść dalej.