- Radom to miasto dumne, waleczne. To miasto, które powinno w końcu być kojarzone z dobrymi pomysłami, ludźmi, którzy naprawdę dbają o interes Radomia, a nie wybujałe ego jakiegoś prezesa. Samorządowcy z Lewicy, to ludzie, którzy zawsze dbali o ludzi wykluczonych, pozostawionych z tyłu. Musimy doprowadzić do tego, żeby miasta średniej wielkości, takie jak Radom, wreszcie na mapie Polski odzyskały swoją godność, mieli dobrych ambasadorów - rozpoczął Robert Biedroń.
Włodzimierz Czarzasty skomentował m.in. wyrok TSUE ws. frankowiczów: - Stawiamy na młodość, stawiamy na doświadczenie (...). Jestem zdziwiony arogancją polskich banków. Słucham wypowiedzi ich przedstawicieli i to to nie jest tak, że będziecie rywalizowali z obywatelkami i obywatelami. Myślę, że nastąpił i powinien nastąpić czas skruchy i refleksji. Zarobiliście już wystarczająco dużo, ten sam kredyt nie może być spłacany kilka razy, nie straszcie ludzi...
- Jestem radomianinem i jestem z tego dumny. Jestem dumny z tego, że mogę powiedzieć, że Radom to mój dom. Robert wspomniał o podwyżkach cen, a na tych podwyżkach tracą ci, którzy mieszkają w takich miastach, jak Radom, w takich miastach, o których politycy z Wiejskiej, już dawno zapomnieli. Czas to zmienić. Radom potrzebuje nowego impulsu do rozwoju. Radom potrzebuje przeniesienia z Warszawy ważnego urzędu centralnego, Radom potrzebuje ministerstwa - dodał Patryk Fajdek.
Ireneusz Sitarski powiedział, że "Radom w końcu musi się dobić do tego rozwoju gospodarczego, który jest najistotniejszym zadaniem dla nas". - Do tej pory nie dobiliśmy się do tego, żeby do Radomia normalnie dojeżdżać koleją i samochodami. Nie zrobił tego, ani rząd PO ani PiS. Musimy zapewnić rozwój gospodarczy miastu, rozwój przemysłu. My, jako Lewica, deklarujemy, że zrobimy wszystko, aby Radom odbudował swój potencjał przemysłowy - mówił.
Po chwili przedstawiciele Lewicy udali się "na targ", gdzie podkreślili, że w Polsce jest drożyzna, wszystko drożeje, przedstawiając ceny warzyw i owoców.
Daniel Oliszewski, na pytanie, ile on, jako rolnik, zarabia na "drożyźnie", odpowiedział: - Rolnik dostaje 80 gr-1zł za jabłko, które w sklepie kosztuje 3 zł, czyli 2 zł więcej niż sprzedajemy ten towar. Te koszty produkcji przez 4 lata drastycznie wzrosły. Rolnika nie stać jest na produkcje warzyw i owoców. One są sprzedawane poniżej ceny produkcji, gdzie w sklepach jest drożyzna. Lewica ma jednak na to pomysł i my to zrobimy. Przede wszystkim wprowadzimy cenę minimalną, żeby rolnik miał pewność, że on to wyprodukuje i sprzeda po minimalnej chociażby opłacalnej cenie.
Więcej na załączonym powyżej wideo.