Razem z Dawidem Ł. na ławie oskarżenia zasiadał jego znajomy Marcin C., który - według śledczych - wiedział o popełnionych przez inne osoby przestępstwach o charakterze terrorystycznym, ale nie zawiadomił o tym organów ścigania. Sąd skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Uzasadniając wyrok, sędzia Tomasz Krawczyk powiedział, że sąd nie ma wątpliwości, iż oskarżeni dopuścili się zarzucanych im czynów. Jednocześnie podkreślił, że Dawid Ł. nie był oskarżony o udział w tzw. Państwie Islamskim. Sędzia zwrócił uwagę, że sprawa była bardzo trudna, ponieważ sąd opierał się na pewnych szczątkowych dowodach, które udało się uzyskać m.in. z internetu, z ABW, analizy danych z zabezpieczonych telefonów, komputerów i opinii biegłego. Także na podstawie zeznań niektórych świadków.
ABW: Dawid Ł. chciał przeprowadzić zamach w Polsce
Śledztwo w tej sprawie prowadził Wydział Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Łodzi. Według prokuratury, oskarżony brał udział w związku o charakterze zbrojnym pod nazwą Muzułmański Ruch Świt Syrii, który - jak twierdzą śledczy - ma na celu "popełnianie przestępstw o charakterze terrorystycznym".
Według prokuratury, chodziło m.in. o "zastraszanie ludności poprzez grożenie pozbawieniem życia i groźby wywołania poważnych zakłóceń ustroju poprzez obalenie organów władzy państwowej Syryjskiej Republiki Arabskiej, a następnie wprowadzenie na zajętych obszarach władzy opartej na zasadzie szariatu".
Zdaniem śledczych, radomianin, który na stałe mieszkał w Norwegii, wiosną 2014 r. przedostał się przez Turcję do Syrii. Tam przyłączył się do zbrojnej organizacji islamskiej. Jej celem było wprowadzenie w Syrii struktury rządzącej się prawami szariatu. Oskarżony w kwietniu 2015 r. wrócił do Norwegii. Tam został zatrzymany, a następnie - jesienią 2015 r. - deportowany do Polski. Trafił do aresztu, ale jesienią 2017 r. został z niego zwolniony.
Kilka miesięcy później został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW w Radomiu. Dawid Ł. miał gromadzić informacje i pozyskiwać fundusze, by przeprowadzić w Polsce zamach. Trafił do aresztu.
Z kolei drugi z oskarżonych - Marcin C. - miał, co najmniej od listopada 2014 roku do września 2015 roku mieć wiarygodne informacje o popełnionych przez inne osoby przestępstwach o charakterze terrorystycznym. Mimo to, nie przekazał tych informacji organom ścigania.