W XIII Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Polskich Noblistów w Radomiu, w grudniu ubiegłego roku przeprowadzono szkolenie. - Padły wówczas pewne wyniki badań międzynarodowych, związane w ogóle z efektywnością, jeśli chodzi o egzaminy zewnętrzne. Niestety, ale wyszło, że prace domowe mają bardzo słaby wpływ na takie egzaminy i ich brak wpływa nawet na lepszą naukę. Dalszym naszym krokiem było, aby pilotażowo wprowadzić u nas coś, co się sprawdza w kilku krajach. Wiadomo bowiem, zadaniem szkoły jest przygotowanie ucznia do egzaminów zewnętrznych i dalszego etapu kształcenia - wyjaśnia dyrektor.
- Przedstawiliśmy tę innowacyjność na radzie pedagogicznej. Teraz - w sposób dobrowolny - włączają się do tego programu poszczególni nauczyciele. Myślę, że ich liczba będzie wzrastała. Uważam też, że każdy nowy pomysł musi zostać poddany ocenie i my na przełomie maja/czerwca przeprowadzimy szeroką ankietę na temat tej innowacji pedagogicznej - informuje Tomasz Gogacz.
Dobrowolne prace domowe obowiązują w XIII LO od tego semestru. - Generalnie uczniowie są zadowoleni, przynajmniej ci, których pytam bezpośrednio. Co do efektu, to trzeba troszkę dłużej i systematycznie do tego podejść, poznać szerszą opinię - usłyszeliśmy.
To nauczyciel decyduje, czy chcę wprowadzić tę innowacyjność w danej klasie. - My tylko rzuciliśmy pomysł, nie mogę się jednak wtrącać w to, jak dany nauczyciel prowadzi lekcję, ja oceniam tylko efektywność tej pracy - mówi dyrektor. Oznacza to, że jeśli pedagog zdecyduje się na tą metodę, w danej klasie prac domowych nie ma. Jeżeli jednak jeden z uczniów będzie chciał pracować nad książkami poza szkołą, nikt mu tego nie zabroni, a nawet jest to wskazane. - Chodzi bowiem o to, że jeśli nikt cię do czegoś nie zmusza i uczeń sam usiądzie do książek, to taką wiedzę zapamięta na długo. Ważniejsze jest samotne dojście do czegoś, a nie tylko zakuwanie i wyznawanie zasady: zdać, zapamiętać, zaliczyć i koniec. Jeśli ktoś ma już jakiś zakres zainteresowań, to on już wie jakie przedmioty go interesują. Ma swobodę wyboru, wie, co będzie mu potrzebne, co go interesuje i to jest właśnie ta dobrowolność - powiedział nam Tomasz Gogacz.
- Zależy nam na tym, aby szkoła była dla uczniów. Jesteśmy jako liceum nową placówką, także mamy większą swobodę kierowania wizerunkiem. Szkoła musi być otwarta, dobrowolność jest cechą każdego dorosłego człowieka, uczmy młodzieży prawa wyboru. Osoba, którą za bardzo nie interesuje dany przedmiot i uważa, że prace domowe z tego przedmiotu nie są mu za bardzo potrzebne, często na siłę, bo tak trzeba, bo musi, niekiedy na kolanie przed lekcjami spisuje ją od kolegi; nie jest pozbawiony ambicji, on tylko zmierza swoją drogą, nie jest niewolnikiem nakazu jakiegoś schematu, bo tak należy - podkreśla dyrektor Gogacz.
Wzorem dla dyrekcji była oczywiście Finlandia, kraj, w którym nie ma w ogóle prac domowych, a który osiąga najlepsze wyniki edukacyjne. - Jeżeli jakiś kraj stosuje takie metody i wychodzi to na plus, to dlaczego nie spróbować u nas, może to się sprawdzi, trzeba się upewnić. Idziemy za tym, aby bardziej zindywidualizować podejście ucznia. Nie może on odrabiać pracy domowej, bo tak trzeba, bo musi, robi to wtedy na siłę, a często robi to za niego ktoś inny, np. członek rodziny. Wtedy blokuje to chęć uczenia, zabija zainteresowania. Jak go coś interesuje, to sam to sprawdzi, sam do tego dojdzie, a wtedy zapamięta na długo. Takie odrabianie na kolanie przed lekcjami, spisywanie, nie daje żadnego efektu, a nawet wpływa negatywnie. Jest pewne, że nauka dobrowolna przynosi więcej pozytywnych efektów, niż przymus - uważa pedagog.
Za około trzy miesiące szkoła przeprowadzi ankietę nt. tej innowacji pedagogicznej. Jeśli wyniki będą "na plus", to od następnego roku szkolnego taka metoda zostanie wprowadzona już dla wszystkich.