Niedziela 24 listopada
Emmy, Flory, Jana
RADOM aktualna pogoda

Paweł Wojtunik: Gwarantowanie dziś, że w Radomiu powstanie wielkie lotnisko jest manipulacją

Marek Wiatrak 2019-05-22 14:57:00

Paweł Wojtunik, były szef CBŚ i CBA kibicuje inwestycji w radomskie lotnisko, ale nie wierzy w realizację obietnic PiS. W rozmowie z kandydatem do Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego poruszamy też m.in. temat pedofilii oraz start w wyborach "spadochroniarzy".

Paweł Wojtunik

Kiedy rozmawialiśmy poprzednim razem wiele miejsca poświeciliśmy sprawom ogólnym - europejskim, ogólnopolskim. Dziś chcę zapytać o sprawy lokalne, ale nim do nich przejdziemy, nie sposób nie spytać o problem pedofilii, który po filmie "Tylko nie mów nikomu" stał się głównym tematem kampanii wyborczej. Weszła w życie ustawa zaostrzająca kary dla pedofilów. Tędy droga w walce z tym zjawiskiem?

Absolutnie nie tędy droga. Nie ma nic gorszego niż ustawa uchwalana w jeden dzień, a nowelizacja kodeksu karnego uchwalana w jedną noc powinna wystraszyć wszystkich obywateli. Kodeks prawny nie może być bublem, a ustawy w takim zakresie nie da się właściwie znowelizować w jedną noc. Myślę, że rządzący dalej nie rozumieją filmu Tomasza Sekielskiego. Nie rozumieją, że problemem nie jest niska karalność, lecz standardy, profilaktyka, prewencja i zgłaszanie przestępstw pedofilii.

Czy rządzącym chodzi o to, żeby jednego pedofila skazać na 30 lat więzienia, czy żeby wyeliminować z kontaktów z dziećmi 100 pedofilów, izolując ich, czy skazując na niższe wyroki? Ubolewam nad tym, że ta władza tego nie rozumie, ale cóż wyrzucili już wszystkich, którzy rozumieli, czym jest przestępczość, jak ją diagnozować, badać i wreszcie jak jej zapobiegać, również takiej obrzydliwej i brutalnej jak pedofilia. Mam nadzieję, że rozgłos pomoże w walce z tym wielkim problemem. Nie ukrywam, że gdy była zbiórka na film Sekielskiego w internecie, wraz z żoną, my jako katolicy, również wsparliśmy tę inicjatywę.

Wszędzie Pan mówi, że startuje w wyborach, nie tak jak inni politycy, "bo są politykami", tylko dlatego, że jest stąd. "Jestem stąd" to jedno z pana haseł. Jednak na Mazowszu jest tak, że na wszystkich listach wyborczych liderami są osoby z Warszawy, choć przecież stolica wraz z tzw. obwarzankiem ma swój osobny okręg. Jak Pan myśli, jakie znaczenie w tych wyborach ma to, że kandydat "jest stąd"? Czy przy urnach ludzie wezmą to pod uwagę, czy zagłosują - jak pan też mówi - na "spadochroniarzy".

To jest bardzo ważne pytanie, bo pokazuje, że dla liderów i partii politycznych ważne jest, żeby liderami byli politycy z centralnego nadania, z Warszawy. Ja nie jestem "spadochroniarzem", nie jestem ze szczecińskiego. Maja rodzina od strony babci pochodzi z Radomia, mam tu część rodziny. Ja i moja żona pochodzimy z Białobrzegów, tu mamy rodziców, teściów. Z mojej perspektywy, człowieka stąd, ważniejsze jest to, żeby ludzie wybierali swoich lokalnych reprezentantów. Teraz, raz na pięć czy cztery lata, mamy tarła wyborcze, kiedy wszyscy kandydaci rozjeżdżają się po kraju i próbują różnymi socjotechnikami, manipulacjami, PR-em, zdobywać głosy żerując na przywiązaniach partyjnych. Moim zdaniem, to błąd.

Ja nigdy tak nie głosowałem. Po prostu dobrze jest znać osobę, na którą oddaje się głos, dobrze jest wiedzieć o niej np. jak żyje, czy jest obłudna, czy nie. Jeżeli głosi wartości ultrakatolickie, to czy naprawdę w życiu ich przestrzega? Czy jeśli jest przeciwko rozwodom, to czy ma pierwszą czy drugą żonę?

Nie ukrywam, że dostrzegam teraz, że wielu polityków, z konkurencji czy z mojej listy, ma problem z moją lokalnością, bo ja się jej nigdy nie wypierałem, nie wstydziłem. Zawsze, nawet kiedy byłem dyrektorem CBŚ czy szefem CBA, mówiłem o mojej małej ojczyźnie, jaką są Białobrzegi, jaką jest Ziemia Radomska. W związku z tym, uważam to za swój atut i mam nadzieję, że wyborcy to docenią.

Jednak to wybory nie lokalne lecz europejskie. Czy nie powinno się liczyć bardziej globalne postrzeganie rzeczywistości?

To zależy, czego oczekujemy od polityków. Czy chcemy, żeby oni walczyli w sprawach wirtualnych, nie naszych, czy chcemy, żeby walczyli w sprawach, które są ważne dla Mazowsza, dla mieszkańców Radomia. Ja chciałbym być osobą, która walczy o sprawy lokalne. Chcę być głosem, uchem i okiem swoich wyborców, a ja - jako policjant - wiem, jak to jest być tym okiem i uchem. Ale chciałbym też być głosem wyborców, a żeby nim być, to trzeba być stąd i być związanym z tymi ludźmi.

Brzydzi mnie i nie znoszę, słuchania dużej części polityków, bo wiem, co powiedzą. Brzydzi mnie mówienie komunikatami dnia, w czym bryluje PiS. Wystarczy zrobić zbitkę wypowiedzi 10 polityków centralnych, by zorientować się, że mówią tak samo, wręcz to samo, co ktoś im rano przysłał sms-em. To jest nieuczciwe, wobec siebie i wobec wyborców.

Zapowiedział pan, w przypadku wygranych wyborów, utworzenie w terenie "prawdziwych biur poselskich". Cóż to oznacza.

To nie obietnica, to obowiązek. Otworzę w Radomiu, Płocku, Ostrołęce, Siedlcach, może też w Ciechanowie, jak zostanie na to pieniędzy, prawdziwe biura poselskie, czyli miejsca, gdzie mogą przyjść ludzie ze swoimi problemami, i lokalnymi, i krajowymi, i zagranicznymi. To będą miejsca spotkań, wymiany myśli, a nie biura, które są najczęściej zamknięte. Tam każdy będzie mógł uzyskać pomoc. Europarlamentarzysta ma na takie działania pieniądze.

Ponadto wydaję mi się, że skazą polskiej polityki jest to, że wszyscy myślą o tym co było, kto komu dokopał, jak skrytykował, i żyją takimi urazami z przeszłości. A my przecież głosujemy na przyszłość. Powinniśmy wybrać osoby, które zagwarantują nam, że będą realizować cele naszej społeczności, że będą walczyć, a nie chować się w zamkniętych biurach, a przed wyborami przychodzić do naszych domów i obiecywać, co to też dla nas nie zrobią.

Nie lubię tego chodzenia od drzwi do drzwi i obiecywania. Do mnie do domu przychodzą przyjaciele, którzy nigdy nie obiecują, ale zawsze mogę na nich liczyć i wiem, że zawsze za mną staną i pójdą za mną w ogień. Tak chcę prowadzić moje biura. Myślę, że przy głosowaniu też powinniśmy mieć to przekonanie, że oddajemy głos na kandydata, który naprawdę zna nasze problemy.

Lokalność, bezpieczeństwo, działanie w imię zasad... myśli Pan, że to wystarczy w tych wyborach? Konkurenci polityczni walą z ciężkich dział: obiecują wielkie lotnisko, przystanki kolejowe, szpital kliniczny, odbudowę radomskiego zamku...

Obiecywanie rzeczy niemożliwych lub ulotnych jest nieuczciwe. Ja nigdy nikomu niczego nie obiecywałem i nie obiecam, bo musiałbym obiecać w Ostrołęce budowę przekopu do morza, bo jest najbardziej na północ wysunięta, a w Radomiu, jak to już niektórzy wymyślili, że będziemy statkami wpływać. To jest po prostu nieuczciwe.

Tymczasem najważniejszy i wspólny dla wszystkich miast subregionów Mazowsza jest jeden problem - problem komunikacyjny. Nad tym trzeba pracować. Dlatego kibicuję sprawie budowy lotniska w Radomiu, bo to przyciągnie pieniądze do regionu, da ludziom pracę. Zresztą jeśli pojawią się takie inwestycje jak fabryka forda, mercedesa, bmw, czy też kolejna baza wojskowa, to będą miały moją sympatię i wszelką pomoc.

Więc kibicuje pan projektowi radomskiego lotniska?

Lotnisko na pewno Radomiowi nie zaszkodzi, a uatrakcyjni nasz region, da wiele miejsc pracy itd. Natomiast myślę, że wszyscy są dorośli, mądrzy i potrafią ocenić to, że te obietnice są dziś bardziej groteskowe niż realne. Jak się jedzie BlaBlaCarem z Warszawy, a ja ostatnio nim jechałem, to wszyscy mówią, że nie chcieliby jechać samochodem, tylko pociągiem, w góra godzinę. To jest ich codzienny problem, a nie to lotnisko. A póki co mijają kolejne lata, a budowa kolei się dłuży.

Lotnisko jest ważne, jest ambitnym projektem, ale nie pozwólmy politykom władzy, manipulować nami, oszukiwać nas. Jak popatrzyłem na ostatnią konferencję, na którą przyjechał premier i inne ważne osoby, by kopać łopatą w kuwecie z piachem i stać na tle jakieś atrapy, to mi się "Seksmisja" przypomniała. Wszyscy pamiętamy tę planszę, w którą wystarczyło ręką uderzyć, aby ją przebić i przekonać się, że za nią jest całkiem coś innego. Na miejscu premiera, nigdy bym się nie zgodził na taki cyrk.

O tego typu projektach, projektach przyszłości, powinniśmy rozmawiać poważnie. Dyskusje, na podstawie konkretnych danych, analiz powinni prowadzić fachowcy, profesjonaliści, a nie politycy. Kto nam dziś da gwarancję, że po wyborach PiS, zrobi kolejny krok na lotnisku, że powstanie tak wielki port jak zapowiadają? Dawanie dziś takich gwarancji jest po prostu manipulacją.

Przekonamy się po wyborach.

Ale to nie chodzi o to, żeby przekonać się po wyborach...

Dziś jednak inwestycja w lotnisko wygląda poważnie, przetargi są rozstrzygnięte, warte setki milionów inwestycje ruszyły, lub ruszą lada dzień.

To jest manipulacja - wpadają do nas ludzie z zewnątrz, mieszają w głowach naszych mieszkańcom, a tak naprawdę, wie Pan, kiedy ja będę pewny, że ta inwestycja się uda, i że ona będzie miała sens? Jeżeli odda się ją do realizacji samorządowcom, miejscowym gospodarzom.

Im dłużej jeżdżę w kampanii po regionie i spotykam się z mieszkańcami rozmawiając o tym, jak oceniają polityków, to coraz większy mam szacunek do dobrych, lokalnych gospodarzy, samorządowców, także najniższego szczebla. Radom ma teraz szczęście do dobrego prezydenta, ma swojego wicemarszałka Mazowsza i świetnych samorządowców na wszystkich szczeblach. Aż chce się powiedzieć: politycy centralni, zostawcie te pieniądze tutaj, samorządy same wiedzą najlepiej co im potrzeba. Nie manipulujcie opinią publiczną, dajcie tę robotę wykonać ludziom, którzy się na tym znają, mają doświadczenie i wiedzą, czego ludzie tu potrzebują.

Nie przesadza pan? W Warszawie też są fachowcy, ludzie z otwartymi głowami.

Tak, oczywiście, jeśli mówimy o fachowcach. Ale ja mówię o politykach, którzy udają fachowców, dosłownie od wszystkiego. Jak ich słucham, to słyszę, że ktoś sondażował nasze marzenia, marzenia mieszkańców regionu. Oszacował w słupkach, a teraz nimi gra, mówi co byśmy chcieli usłyszeć. To jest po prostu nieuczciwe i możemy przeżyć rozczarowanie.

Nie mówię tego teraz, bo startuję w wyborach. Moja rodzina może potwierdzić, że zawsze to powtarzam - czekam na polityka, chciałbym zagłosować na takiego, który nic nie obieca, ale rzetelnie zmierzy się z tym co się wydarzy w przyszłości. Będzie walczył nie tylko o sprawy, o których mówił w kampanii, ale we wszystkich poważnych, które będą wymagały działania.

A co wymaga takiego działania w Radomiu?

Powinniśmy walczyć o nadrobienie pewnych zaniechań, które dotyczą Radomia. O to, żeby mieć tutaj pociąg, i to nie tylko do Warszawy. Żeby zmniejszać bezrobocie poprzez nowe inwestycje. Walczyć o to, czego nie robiły poprzednie władze Radomia, czyli o rewitalizację kilku pięknych miejsc w mieście, ale też i w regionie. Może pomyśleć o unowocześnieniu monitoringu w centrum miasta i w ogóle zająć się poprawą bezpieczeństwa. Dlatego może warto zagłosować na polityka, który powie "nie wiem, zapytam fachowców". I niechby pozwolił tym fachowcom działać.

Niestety z polityki uczyniono zawód dla gadających głów. Politycy kreują się na fachowców od wszystkiego. W polityce są ludzie, o których nie wiem, jakie mają wykształcenie, skąd pochodzą, ale od wielu lat chodzą po Sejmie, pojawią się w telewizji i wydaje się im, że znają się na wszystkim. Opowiadają dyrdymały i głupoty, mówią na bardzo ogólnym poziomie, nie potrafią wypowiedzieć się precyzyjnie. Za to potrafią jątrzyć, drażnić, wywoływać konflikty.

Nie będę pytać o nazwiska, bo lista pewnie byłaby długa. Pan dopiero wchodzi do polityki i może też nabędzie takich "umiejętności"?

Nie chcę i nie będę taką osobą.

A jak zachęci pan ludzi do wzięcia udziału w europejskich wyborach? One zawsze mają najniższą frekwencję, co zrobić, żeby ludzie poszli do urn? Po trosze ogromna polaryzacja polityczna, która zaszła w ostatnich latach, może przyczynić się do wzrostu frekwencji. Lecz z drugiej strony, te nagminnie powtarzane przekazy dnia, gadające głowy, bardziej chyba odstraszają niż zachęcają do głosowania.

Kiedyś Ludwik Dorn powiedział o wzięciu lekarzy w kamasze. Sparafrazuje ministra: żeby inni nas nie wzięli w kamasze, to pójdźmy sami do wyborów. Zdecydujmy, kto będzie miał wpływ na przyszłość Polski i Unii Europejskiej. Te wybory to nie tylko test dla sceny politycznej, nie tylko próba sił pomiędzy PiS a Koalicją Europejską, nie tylko sprawdzenie się Wiosny, policzenie się.

To nie tylko ucieczka części rządu, tych cwanych, tłustych kotów do Brukseli, by złapać kolejną posadę. To decyzja o tym, czy Europa będzie czarna, brunatna, nacjonalistyczna, zamknięta, ksenofobiczna, czy będzie tolerancyjna, otwarta, stawiającą na współpracę wspólnotą projektów przyszłości. Czy to będzie Europa kopania w teczkach, grobach, Europa odwetu, aresztów, skorumpowanych instytucji, politycznych sędziów, czy Europa praworządności?

Mocne słowa. Kto wygra te wybory?

Jestem przekonany, że Koalicja Europejska wygra i to da dużą szansę na powstrzymanie PiS-u w jego złych działaniach. Ale jeżeli KE nie wygra, to ma znaczenie kogo z jej list wybierzemy. Może się bowiem okazać, że grupa polskich europarlamentarzystów KE, będzie ostatnią redutą obrony placu wolności i ostatnim głosem sprzeciwu, który się może pojawiać z zewnątrz, by ratować nasze prawa i wolności obywatelskie w kraju. Który, będzie gwarantować nam to, żebyśmy nie byli aresztowani o 6 rano, niesprawiedliwie oskarżeni i nieuczciwie sądzeni.

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych