"Szanowni Państwo, nie mogę pozostać obojętny wobec półprawd i opinii rozpowszechnianych przez moich byłych kolegów, współpracowników, jak i z przykrością muszę stwierdzić - prezydenta miasta Radomia. Wypowiedzi te dotyczą bezpośrednio mojej osoby, jak i jednostki, w której pracowałem przez 22 lata, a którą miałem zaszczyt kierować przez ostatnie 7 lat oraz tego co wydarzyło się 24 czerwca na ulicach naszego miasta.
W tym dniu nie sprawowałem osobistego nadzoru na działaniami podległych pracowników, a nadzór odbywał się w ramach Zarządzenia Komendanta Straży Miejskiej dot. nadzoru w dni wolne od pracy oraz soboty i niedziele wydanego w 2016 roku. Kiedy dowiedziałem się o wydarzeniach, od razu odbyłem spotkania w tym z Prezydentem m,iasta na których ustaliliśmy, że bezzwłocznie przeprowadzę kontrolę i wyciągnę konsekwencję wobec pracowników którzy (pomimo tego, że byli w mundurach) nie udzielili pomocy osobą zwracającym się o nią.
Nadmienić trzeba, że takie również było oczekiwanie prezydenta. Podejmując decyzje oparłem się o postępowanie wyjaśniające oraz opinie współpracowników, w tym mojego zastępcy Pana Edmunda Nowocienia. Oczywiście mając świadomość przynależności pracownika do związków zawodowych, wystąpiłem o opinie i taką otrzymałem. Dlatego zarzucanie niedopełnienia formalności jest całkowicie nie zasadne. Również nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że rażącym zaniedbaniem była podjęta przeze mnie próba wyciągnięcia konsekwencji wobec związkowca, kiedy on jest chroniony.
Po pierwsze nawet związkowca można zwolnić, jeżeli przewinienie jest o dużym znaczeniu dla jednostki, a z takim przypadkiem mamy w mojej ocenie doczynienia, bo jak nazwać fakt odmowy udzielenia pomocy i odjechania z miejsca zdarzenia. Po drugie oceniłem go przede wszystkim jako pracownika (choć sam jestem związkowcem) i w moim przekonaniu mieszkańcy mają prawo zadawać pytanie o racjonalność istnienia formacji, której pracownicy w ważnych dla mieszkańców momentach odmawiają udzielenia pomocy i odjeżdżają. Dlatego moja decyzja była podyktowana koniecznością obrony wizerunku formacji, którą kierowałem. Pragnę również dodać, że z wypowiedzeniami tak już bywa, że opinie o przesłankach są sprzeczne, dlatego najlepszym miejscem na rozstrzyganie takich sporów jest sąd pracy.
W swojej karierze zawodowej spotkałem się już z sytuacjami, kiedy słyszałem opinię, że nie ma szans na obronę w sądzie pracy podjętej przeze mnie decyzji, a sprawy te wygrywałem. W mojej ocenie w tej sprawie brak jest obiektywnego spojrzenia na przepisy i fakty, a mamy do czynienia z nagonką na moją osobę i wyłącznie próbą szkalowania mojego imienia. Z wielką przykrością stwierdzam, że prezydent miasta ochoczo uczestniczy w tym procederze."
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>